DZIENNIK dowiedział się, że po mroźnej nocy przestał działać elektroniczny element systemu synchronizacji położeń klap zaskrzydłowych. "Dzięki nim samolot może wzbić się w powietrze oraz podejść do lądowania" - poinformował zastępca dowódcy 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego podpułkownik Dariusz Sienkiewicz.
"Uruchomiono dmuchawy, które ogrzewały samolot, ale system synchronizacji nie zaczął działać" - dodał Sienkiewicz. Zamówiono już nową część. Wkrótce pojedzie do Mongolii.
Samolot Tu-154 został na lotnisku w Ułan Bator. Prezydent poleciał do Japonii wynajętą od mongolskich linii lotniczych maszyną. "Koszt czarteru to 130 tysięcy dolarów" - zdradził prezydencki minister Michał Kamiński. To około 400 tysięcy złotych.
Ale jak się okazuje, awaria samolotu najpewniej będzie kosztować więcej. Lech Kaczyński najprawdopodobniej wynajmie kolejne maszyny. Musi jeszcze dostać się do Seulu, a potem wrócić do Warszawy. "Rząd powinien podjąć stosowne kroki w sprawie kupna samolotów" - nie ma wątpliwości prezydent.
Lech Kaczyński jest już w Osace. Zgodnie z planem miał wylądować tam przed godziną 11 polskiego czasu. Stąd delegacja miała pojechać do dawnej stolicy Japonii - Kioto. W czwartek w Tokio para prezydencka będzie przyjęta przez cesarza Akihito i cesarzową Michiko. W piątek prezydent poleci do Seulu. W niedzielę wraca do Polski.