Manifestacja w obronie miejsc pracy rozpoczęła się godz. 10.30 na placu Trzech Krzyży wśród płonących opon i huku odpalanych petard. Związkowcy z transparentami i kosami zatkniętymi na sztorc przeszli pod Sejm na ul. Wiejską. Następnie udadzą się przed siedzibę kancelarii premiera. Warszawskie służby miejskie zapowiadają paraliż centrum stolicy. "Powodem protestu jest niezadowolenie pracowników branży z wtorkowego spotkania z przedstawicielami MON, Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwa Skarbu Państwa" - mówi szef komisji zakładowej w radomskiej Fabryce Broni Łucznik Zbigniew Cebula.
Na spotkaniu omawiano plan modernizacji technologicznej sił zbrojnych. Produkcja radomskiego "Łucznika" opiera się w 98 proc. na zamówieniach z MON i MSWiA. W tym roku nie ma jeszcze żadnych zamówień. Pracownicy boją się, że taka sytuacja oznacza w najbliższym czasie zwolnienia.
Szef "Solidarności" w Hucie Stalowa Wola Henryk Szostak twierdzi, że najbardziej zagrożone są te przedsiębiorstwa, które w 100 procentach są uzależnione od zamówień MON-u, czyli zakłady w Łabędach, Radomiu, Pionkach, a na Podkarapciu dotyczy to głównie Dezametu i Centrum Produkcji Wojskowej w Hucie Stalowa Wola.