Wśród oszukanych miał być między innymi znany z "Klanu" doktor Lubicz, czyli Tomasz Stockinger. Miazga miał od ludzi brać gotówkę na inwestycje, które, niestety, kończyły się totalną klapą. Wtedy Ada Biedrzyńska zachowała się jak przedwojenne damy i powiedziała, że za interesy męża nie bierze odpowiedzialności.
"Jak mogłam mu ufać" - mówiła, płacząc aktorka. "Teraz otworzyły mi się oczy" - dodawała z rozżaleniem.
Biedrzyńska rozważała nawet odejście od aktorstwa, ale wciąż gra na deskach warszawskiego Teatru Syrena. Jej nastoletnia córka jest natomiast jedną z młodziutkich aktoreczek, które pojawiają się w "Klanie".
Problemy z reputacją i finansami ukochanego mężczyzny nie przeszkodziły jednak Adzie w powrocie do wybranka. Już w kilka miesięcy po aferze "Fakt" przyłapał parę razem. Jak się okazało, tego związku nie był w stanie przerwać nawet ogromny skandal finansowo-obyczajowy.
Kiedy nazwisko Ady Biedrzyńskiej pojawia się w mediach, to najczęściej nie przy okazji jej dokonań aktorskich. Bo te były już tak dawno, że niewielu je pamięta. W 2003 roku głośno było za to o przekrętach finansowych męża aktorki - Marcina Miazgi. Młodszy od Ady o 8 lat był oskarżony przez wielu znanych ludzi o wyłudzanie pieniędzy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama