Nikt na razie nie wie, co tak naprawdę stało się 5,5-letniemu chłopcu. Dla dobra śledztwa policja nie chce podać nawet jego imienia. Jedno jest pewne: bezbronne dziecko zostało dotkliwie pobite. Podejrzane są dwie osoby: 27-letnia matka i jej o cztery lata młodszy kochanek.

Tragedia, według matki, wydarzyła się w czwartek wieczorem. Razem z "przyjacielem" nieźle sobie popiła. Nagle mężczyzna wpadł w szał i zaczął tłuc przerażonego malca, czym popadło. Nie zwracał uwagi na nic - nawet na płacz 2,5-letniego braciszka swojej ofiary. Matka nie robiła nic. Ale wreszcie, bojąc się, że jej dziecko nie przeżyje ataku furii mężczyzny, wezwała policję.

Już na pierwszy rzut oka widać było, że dziecko wiele wycierpiało. Na główce miało potężnego guza od uderzenia. Oczy zapuchnięte od płaczu. Cała buzia była czerwona od sińców i zadrapań. Chłopczyk trafił do szpitala.

Lekarze podejrzewają, że może mieć obrażenia wewnętrzne. Właśnie przechodzi badania. Jego kat noc spędził w izbie wytrzeźwień. Matkę od spania na pryczy za kratami uratowało tylko to, że... znów jest w ciąży. Nawet jeśli nie biła synka, najprawdopodobniej zostanie jej postawiony zarzut braku opieki. Jej drugie dziecko przewieziono do domu dziecka. Na pewno bardzo cierpi bez mamy, ale przynajmniej nikt nie zrobi mu tam krzywdy.