Jak zaznaczył w Radiu TOK FM, do polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, której pracami kieruje, raport trafi w czwartek.

Reklama

MAK sformułował w projekcie 72 wnioski dotyczące pośrednich i bezpośrednich przyczyn katastrofy smoleńskiej oraz siedem rekomendacji dla cywilnych służb lotniczych.

Miller dopytywany o doniesienia mediów, jakoby w projekcie raportu Rosjanie wskazywali na winę pilotów, powiedział: "niektórzy już wiedzieli, co było winą, w kilka dni po 10 kwietnia, w związku z tym tego typu enuncjacje mnie już nie dziwią, niestety musiałem się do tego przyzwyczaić".

"Nie znam jeszcze przysłanego projektu raportu, ale mogę się domyślać, że komisja mniej skupiła się na procedurach polskich, które poprzedzały lot do Smoleńska, a bardziej skupiła się na samym locie" - mówił.

Szef MSWiA wyraził przekonanie, że raport w wersji ostatecznej będzie dostępny na przełomie tego i przyszłego roku.

Polska ma 60 dni, by sformułować ewentualne uwagi czy zastrzeżenia do dokumentu. Po przekazaniu w środę dokumentu premier Donald Tusk powiedział, że ma "bardzo poważną robotę do wykonania", jeśli chodzi o ocenę projektu raportu. "Państwo polskie będzie opiniowało projekt tego raportu, będziemy wskazywali ewentualne braki - jeśli się pojawią przeinaczenia. Tutaj liczy się opinia akredytowanego (przedstawiciela Polski przy MAK Edmunda Klicha), ale także naszej komisji. One będą służyły mi jako podstawa do tego, aby opiniować projekt tego raportu" - powiedział szef rządu.

Miller, odnosząc się do prac kierowanej przez niego komisji, apelował "o trochę cierpliwości". "Proszę mi wierzyć, że komisja też powoli kończy swoje badanie" - zaznaczył szef MSWiA.

Reklama

Miller powiedział, że zakończyła prace jedna z grup ekspertów pracujących nad zapisami czarnej skrzynki prezydenckiego samolotu. "Jedna z grup eksperckich już przekazała nam wyniki swojego badania, druga ciągle pracuje. Praca nie jest łatwa, dlatego bo zapis jest nie we wszystkich fragmentach łatwy do odcyfrowania" - mówił.

Jak podkreślił, efekt tych prac "na pewno nie jest żadną rewolucyjną nowością". "Oczywiście uzupełnia niektóre wypowiedzi, ale nie tak, żeby wywracała nasze spojrzenie" - mówił.