Poinformowała o tym PAP Iwona Śmigielska-Kowalska, rzeczniczka płockiej prokuratury okręgowej, która w marcu odmówiła wszczęcia śledztwa. Prokuratura podjęła wtedy taką decyzję, uznając, iż nie doszło do inwigilacji Lecha Kaczyńskiego.

Reklama

"Sąd podczas czwartkowego posiedzenia utrzymał w mocy postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa" - powiedziała PAP Śmigielska-Kowalska.

23 listopada 2008 r. konwój samochodów z prezydentem Lechem Kaczyńskim i prezydentem Gruzji Micheilem Saakaszwilim został zatrzymany przy granicy z Osetią Południową. Rozległy się strzały. Nikomu nic się nie stało. Powołując się na tajny raport ABW, "Dziennik" napisał, że za najbardziej prawdopodobną wersję uznano w dokumencie, że "sytuacja mogła być wykreowana przez stronę gruzińską". Według ujawnionych ustaleń, polskie Biuro Ochrony Rządu nie znało szczegółów wyjazdu na granicę, a w chwili, gdy padły strzały, Lech Kaczyński - przebywający razem z prezydentem Gruzji - nie miał właściwej obstawy.