Samolot Cesna 182 wystartował z pobliskiego lotniska w Pobiedniku Wielkim o godz. 19.15 i 15-20 minut później uderzył w drewniany dom przy ul. Podstawie. Ojciec jednej z dziewczynek czekał na lotnisku, z którego samolot wystartował. Jak powiedział PAP prezes aeroklubu krakowskiego Jacek Turczyński, był to nowy, dobrze wyposażony samolot. "To był lot po kręgu nad lotniskiem. Takich lotów wykonuje się setki" - mówił Turczyński.

Reklama

"Pilot zabrał na pokład samolotu dzieci swoich znajomych. Miał to być krótki lot. Pilot miał zrobić kółko i wrócić na lotnisko" - powiedział dziennikarzom rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak. Po uderzeniu samolot i budynek stanęły w ogniu. W akcji gaszenia uczestniczyło 19 jednostek straży pożarnej (w tym 11 państwowej i 8 ochotniczej). Rodziny ofiar wypadku są otoczone pomocą psychologiczną. Przyczyny wypadku będzie badała komisja wypadków lotniczych.

Mieszkańcom budynku, w którym mieszkała wielodzietna rodzina nic się nie stało. "W zgliszczach nikogo nie znaleziono, szczęście w nieszczęściu, że osobom, które były wtedy w domu udało się uciec" - powiedział Nowak. Według sąsiadów domownicy uciekali przez okna. "Tę rodzinę dotknęła już tragedia, bo w tym roku w wypadku samochodowym zginęła ich mama. Teraz stracili dom i bardzo potrzebują pomocy"- mówiła PAP Dorota Dziura, jedna z mieszkanek osiedla.

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski powiedział, że miasto zaproponowało rodzinom, które straciły dom, miejsca w hotelach, ale osoby te nie były tym zainteresowane. "Jutro będziemy myśleć o innej pomocy, na pewno rodziny te nie pozostaną bez mieszkań i wsparcia" - zapewnił Majchrowski.

>>> Czytaj także: Katastrofa awionetki w Witowicach koło Nowego Sącza. Zginęło dwóch mężczyzn