Jak pisze "Wprost" w planie śledztwa jest ciekawy trop, a mianowicie nazwisko biznesmena Mariusa O. Wielu jego przyjaciół to znani trójmiejscy gangsterzy, jak Jan P. ksywa Tygrys i nieżyjący Nikodem S. ps. Nikoś.
To właśnie w domu Mariusa O. w Gdańsku-Jelitkowie, wedle śledczych, miało dojść do narad na temat planowanych przez P. w 2011 r. interesów lotniczych.
Na tym spotkaniu ustalono, że właściciel Amber Gold zainwestuje kilkanaście milionów złotych w jedną z istniejących już spółek lotniczych. Spotkać się mieli wspomniany O., właściciel małej linii lotniczej Krzysztof W. oraz Marcin P. Ten ostatni dostał w użytkowanie samolot, który miał być wykorzystywany przez Amber Gold do transportowania znacznych kwot pieniędzy z Hamburga.
W rozmowie z "Wprostem" Marius O. powiedział, że nie zna Marcina P. – Spotkałem się jedynie z Krzysztofem W. Oferował zakup swojej linii lotniczej, ale nie byłem zainteresowany. Tyle -powiedział "Wprost".
Sprawa Amber Gold komplikuje się coraz bardziej. Zwłaszcza, że jak przyznają śledczy, nie była ona prowadzona rzetelnie. - Dopiero niedawno pomorski urząd skarbowy
wszczął kontrole w Amber Gold. Panowie, grajmy w otwarte karty. Sprawa toczy się od 2009 r. Jest zabagniona i spierd…! Dopiero od początku lipca ustalamy, o co tu chodzi - powiedział.
Z informacji tygodnika "Wprost" wynika, że śledczy się kompletnie pogubili i dopiero teraz zaczynają badać pewne hipotezy.
Kto zaniedbał sprawę Amber Gold? Śledczy wskazują na Prokuraturę Rejonową w Gdańsku-Wrzeszczu.
Prokurator Barbara K. już 15 grudnia 2009 r. dostała zawiadomienie z Komisji Nadzoru Finansowego, która zarzuca Amber Gold prowadzenie działalności bankowej bez zezwolenia. Ale pani prokurator odmówiła wszczęcia śledztwa i umorzyła postępowanie. Po wskazaniu sądu, by prowadzić sprawę dalej, pani prokurator zamawia opinię u biegłego. Zrobiła to w styczniu 2011 r. Do lipca 2012 r. opinia nie powstała.