Jak podaje tvn24.pl w poniedziałek stanowisko stracił dyrektor Biura Spraw Wewnętrznych (czyli jednostki tropiącej nieuczciwych funkcjonariuszy) inspektor Marcin Kulas. Był jednym z pierwszych, których nominował komendant główny Zbigniew Maj.
Posadę straciła też Renata Ziemlewicz, dotychczas zastępca szefa BSW. Zaledwie po kilku tygodniach pełnienia tej funkcji.
Cyrk. Czegoś takiego jeszcze nie było. Nikt już nie wie o co chodzi, kto tym wszystkim steruje. Ludzie są pochowani w pokojach, lub w panice się rozchorowują - powiedział portalowi tvn24.pl anonimowo oficer policji pracujący w KGP.
Jak powiedział IAR rzecznik Komendy Głównej mł.insp. Marcin Szyndler, Kulas i Ziemlewicz zostali przesunięci na inne stanowiska w policji. Kulas od jutra powróci do służby w Centralnym Biurze Śledczym Policji, gdzie pracował przez ostatnie kilka lat. Będzie nadzorował zwalczanie przestępczości zorganizowanej.
Renata Ziemlewicz zostanie natomiast kierownikiem oddziału Biura Spraw Wewnętrznych w Gdańsku.
Marcin Kulas został powołany na stanowisko szefa BSW przez byłego już Komendanta Głównego Policji inspektora Zbigniewa Maja. Renata Ziemlewicz była p.o. jego zastępcy, dlatego Marcin Szyndler zastrzegł, by nie łączyć jej dymisji z niedawnym odejściem Komendanta Głównego. Ich następcy mają być znani w ciągu kilku dni.
Biuro Spraw Wewnętrznych, nazywane "policją w policji", zajmuje się ściganiem przestępstw, których mogą dopuszczać się funkcjonariusze. Służy im też pomocą np. w przypadku pomówień.