– We wszystkich klinikach w takiej sytuacji mamy około 70 pacjentek. 15 z nich zdecydowało się przenieść swoje zarodki do szpitali za granicąinformuje Katarzyna Rudek, koordynator ds. marketingu sieci InVimed. Dodaje, że wszystkie przypadki dotyczyły samotnych kobiet, które były w trakcie leczenia.

Reklama

Zgodnie z nowymi przepisami samotny rodzic nie ma prawa wykorzystać swoich zarodków. Jedyna szansa to czekać, aż się pojawi partner, który uzna dziecko za swoje. Zaś po 20 latach rodzice tracą prawa do własnych zarodków, automatycznie przechodzą one do adopcji. Eksperci są zgodni: jedyny legalny sposób to wywiezienie komórek za granicę, do kraju, w którym przepisy pozwalają singlom na zapłodnienie in vitro. Tak jest m.in. w Wielkiej Brytanii, Izraelu, Danii i na Ukrainie.

– Dzwonią zarówno te kobiety, które mają już zamrożone zarodki, jak i te, które są samotne i chciałyby mieć dziecko. Pytają, jakie są przepisy, koszty i procedury – opowiada Marta Górska ze Stowarzyszenia Nasz Bocian.

Jedna z matek wychowująca samotnie córkę urodzoną dzięki bankowi nasienia w Polsce planowała powrót po rodzeństwo. – Nie mogła, więc wyjechała na Ukrainę – opowiada Anna Krawczak, autorka książki "In vitro. Bez strachu. Bez ideologii".

To efekt ustawy regulującej kwestię sztucznego zapłodnienia, która weszła w życie w listopadzie 2015 r. Do tego czasu kliniki mogły postępować według własnego uznania. Większość przyjmowała samotnych rodziców. Według analizy Stowarzyszenia Nasz Bocian jedynie pięć szpitali na 35 przebadanych nie zgadzało się na taką procedurę. Nowe przepisy miały chronić dziecko, by wychowywało się w pełnej rodzinie.