Postępująca cukrzyca powoli wyniszcza ciało pani Gabrysi. To przez tę chorobę kobieta zaczęła tracić wzrok. Ale jeszcze kilka miesięcy temu, dzięki operacji, można było uratować jej oczy. Niestety, kiedy pełna nadziei pojechała na drugi koniec Polski do Kliniki Okulistyki Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach, usłyszała: zabieg nie ma sensu, bo jest już za późno - pisze "Fakt".

Według tabloidu, takie słowa pani Gabriela usłyszała od Ariadny Gierek-Łapińskiej (na zdjęciu po lewej), ówczesnej szefowej kliniki, którą zwolniono ze stanowiska po tym, gdy przyłapano ją w pracy na pijaństwie. Synowa byłego pierwszego sekretarza PZPR Edwarda Gierka cieszyła się sławą wybitnej okulistki. Jej klinikę uważano za jedną z najlepszych w Polsce. To właśnie dlatego gdyńscy lekarze skierowali panią Gabrielę do akademii w Katowicach. Zamiast upragnionej pomocy kobieta przeżyła tam upokorzenie - pisze "Fakt".

Reklama

"Najpierw przekładali moją operację z jednego terminu na drugi. Wtedy jeszcze miałam szansę widzieć zupełnie normalnie. Kiedy wreszcie znalazł się dla mnie termin, to pani Gierek powiedziała, że operacja jest już bez sensu" - mówi pani Gabriela.

Kobieta nie poddała się. Wiedziała, że musi walczyć o swoje zdrowie. Nawet nie dla siebie, ale dla córki Iwony. Dziewczyna cierpi na porażenie mózgowe. Żyje jak roślinka. Od urodzenia nie chodzi, nie mówi, nawet nie siedzi. Wymaga całodobowej opieki swojej mamy. Pani Gabrysia poświęciła się córce bez reszty: karmiła, kąpała, opowiadało o świecie, podawała lekarstwa.

"Znalazłam lekarzy w Łodzi, którzy powiedzieli, że jeszcze jest szansa na uratowanie moich oczu" - mówi Gabriela Plichta. "To jest prywatna klinika, a mój zabieg ma kosztować 5,5 tys. zł. Ja nawet nie marzę o takich pieniądzach, ale miałam nadzieję, że operacja zostanie sfinansowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia" - dodaje.

Reklama

Niestety, wówczas pani Gabrysia otrzymała od losu kolejny cios. NFZ odmówił sfinansowania operacji, tłumacząc, że tegoroczny limit na tego typu zabiegi został już wyczerpany. "Nie wiem, co teraz robić. Nie potrafię dobrze opiekować się Iwonką. Sama ledwo daję sobie radę" - płacze kobieta. "Czy naprawdę nikt nie może nam pomóc..." - pyta w rozmowie z "Faktem".