17-letnia uczennica college'u, która złożyła na Polaków doniesienie w lokalnym urzędzie, opowiada, że do polskiego sklepu w Googe wybrała się, żeby kupić napój.

"Często z mamą eksperymentujemy z nowymi produktami. Pomyślałam, że w polskim sklepie dostanę na pewno coś, czego nigdy wcześniej nie piłam" - opowiada.

Reklama

>>>Brytyjscy torysi chcą limitu emigrantów

Kiedy weszła do sklepu i zaczęła przyglądać się półkom z napojami, właściciel podszedł i zapytał, czy jest Brytyjką.

"Kiedy odpowiedziałam, że tak, zaczął krzyczeć: <Wynocha!>. Wyszłam, ale było mi bardzo przykro" - relacjonuje nastolatka.

Reklama

>>>Brytyjczycy: Polacy, wracajcie do domu!

Brytyjka złożyła w urzędzie miasta oficjalną skargę na właścicieli polskich delikatesów, które w mieście Googe otwarto niecały miesiąc temu. Jeden z właścicieli, 23-letni Polak, odrzuca oskarżenia o rasizm.

"To głupota, przecież kupuje u mnie mnóstwo Anglików. I to nie tylko: obsługuję też Litwinów, Słowaków, Portugalczyków. Nikt nigdy nie był wyrzucony z mojego sklepu" - zapewnia oburzony emigrant.