Halina M. przebywała w szpitalu pięć dni, teraz nie ma już żadnego zagrożenia. "Nie ma żadnego zagrożenia zarażenia się wirusem od pani Haliny M." - powiedział DZIENNIKOWI ordynator Działu Zakażnego szpitala w Mielcu dr Józef Sznajder. "Pacjentka jest zdrowa i wróciła do domu" - dodał.
Rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego uspokaja, że nie ma powodu do nadgorliwości. Wirus grypy rozwija się w ciągu siedmiu dni, jeżeli zatem objawy wystąpią po tym terminie od powrotu z zagrożonych terenów, nie ma powodów do obaw. Dotychczas na 84 próbki pobrane od osób podejrzanych o zakażenie wirusem potwierdziła się tylko jedna.
Halina M. to pierwsza dotąd osoba, u której potwierdzono obecność wirusa A/H1N1. Druga podejrzewana o zakażenie wirusem pacjentka, 61-letnia mieszkanka Kolbuszowej, jest zdrowa.
Jak dotąd zagrożenie epidemią w Polsce wydaje się niewielkie. Inaczej sytuacja wygląda na świecie, gdzie wraz z wczorajszym przypadkiem trzeciej śmiertelnej ofiary w USA, zmarło już 52 osoby. Epidemiolodzy jednak ostrzegają, że wirus może zaatakować ze zdwojoną siłą na jesieni.