W Stanach Zjednoczonych trwa wyścig wyborczy. O fotel prezydencki walczą Kamala Harris i Donald Trump. Wybory zaplanowano na 5 listopada. Okazuje się, że Kamala Harris zabiega o wszystkich potencjalnych wyborców. Utrzymuje z nimi kontakt. Przekonał się o tym Mariusz Szczygieł. Pisarz zdradził, że brał udział w transmisji, którą prowadził sztab wyborczy Kamali Harris na Instagramie. A potem totalne zaskoczenie - dostał wiadomość, wysłaną z konta amerykańskiej polityczki.

Reklama

List ze sztabu Kamali Harris

"Okazuje się, że ekipa sztabu wyborczego Kamali Harris, złożona z ludzi, a może z botów, zauważyła moje wejście i dostałem wiadomość. "Witaj, przyjacielu. Zostało nam tylko kilka dni do podjęcia decyzji o przyszłości naszego kraju. Możemy wybrać mroczną ścieżkę Projektu 2025, z mniejszą wolnością i większymi podziałami. Albo możemy zdecydować się połączyć siły i wytyczyć nową drogę naprzód. Jesteś ze mną?" - napisał Mariusz Szczygieł.

Refleksje Mariusza Szczygła

Mariusz Szczygieł nie brał długo udziału w spotkaniu z Kamalą Harris, ale mimo to, został zauważony przez sztab wyborczy polityczki.

Nie wpłaciłem, bo przecież nie głosuję w amerykańskich wyborach, może dlatego nadeszła następna wiadomość. "Ostatnia prośba: czy mogę liczyć na twoje poparcie dla Tima i dla mnie? Wraz z rozpoczęciem wczesnego głosowania bardzo ważne jest..., itd." - napisał Mariusz Szczygieł.

"Przyznam, że z takim sposobem docierania przez polityków do pojedynczych wyborców i zbierania funduszy przez media społecznościowe w Polsce się jeszcze nie spotkałem. Wpłacilibyście 25 zł swojemu kandydatowi na prezydenta?" - podsumował Mariusz Szczygieł.