Tomaszewska zgłosiła na policję, że została napadnięta i niegroźnie poturbowana, gdy wracała do domu we wtorkowy wieczór. W wyniku napadu straciła służbowego laptopa. Okazuję się jednak, że rzeczniczka Urzędu Górniczego na komendzie pojawiła się kompletnie pijana. Rzecznik katowickiej policji, Jacek Pytel potwierdza, że kobieta miała w wydychanym powietrzu prawie trzy promile alkoholu.
>>>Kto terroryzuje urzędników od górnictwa?
Policjanci wszczęli śledztwo w sprawie napadu na Tomaszewską. Policja patroluje teren i poszukuje świadków zdarzenia. ""Nie bagatelizujemy żadnego zgłoszenia. Po jego otrzymaniu rozpoczęliśmy działania operacyjne, m.in. penetrację terenu, gdzie miało dojść do napadu oraz próbę ustalenia jego świadków. Dotychczas, oprócz poszkodowanej, nie mamy informacji o innych świadkach tego zdarzenia" - mówi Pytel.
Nie ma pewności, czy był to napad rabunkowy, czy też ktoś chce utrudnić śledztwo w sprawie wypadku, w którym życie straciło 17 górników, a ciężko rannych zostało kolejnych kilkudziesięciu. . Jak twierdziła sama Tomaszewska, w laptopie nie było żadnych informacji dotyczących katastrofy w kopalni "Wujek-Śląsk". "Jedynym dokumentem związanym z katastrofą, jaki znajdował się w laptopie, był powszechnie dostępny i zupełnie jawny skład specjalnej komisji, jaką prezes WUG powołał do wyjaśnienia przyczyn katastrofy" - mówiła Tomaszewska.
Rzeczniczka przypuszcza, że napad mógł mieć związek z katastrofą kopalni. Bandyta napadając na nią, miał powiedzieć "to za tę kopalnię" i obrzucić Tomaszewską wulgaryzmami. Oprócz laptopa, skradziono jej rzeczy osobiste i dokumenty. Kobieta spędziła noc w siedzibie Urzędu.
Dzisiaj kobieta straciła stanowisko rzecznika Wyższego Urzędu Górniczego. Tomaszewska pozostanie zatrudniona w WUG na stanowisku głównego specjalisty - poinformował szef WUG Piotr Litwa.
"Powodem odwołania jest uzyskana informacja, że w organizmie stwierdzono alkohol w sytuacji, gdy miała przy sobie przedmioty służbowe, m.in. laptop i telefon komórkowy" - powiedział prezes WUG.