W poniedziałek w TVN24 Sellin komentował w ten sposób zarzut ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, że podczas niedawnej wizyty na Ukrainie wicepremier, minister kultury Piotr Gliński "nie odważył się" zapalić zniczy na grobach ofiar UPA.

Reklama

- Głównym celem wizyty pana wicepremiera Glińskiego na Ukrainie było nakłonienie naszych partnerów ukraińskich do tego, żeby rozmowy historyczne, związane np. ze zgodą na to, gdzie możemy prowadzić ekshumacje, a gdzie nie, jak upamiętniać po stronie polskiej i ukraińskiej naszych bohaterów, podnieść na szczebel rządowy, na szczebel ministrów kultury. U nas tak jest, a na Ukrainie niestety tak nie jest - powiedział wiceminister kultury.

Przyznał zarazem, że to się podczas wizyty wicepremiera Glińskiego nie udało. - To jest przedmiotem naszego zdziwienia, dlaczego państwo ukraińskie tak ważną sprawę oddało instytucji pozarządowej, jaką jest ukraiński IPN, na którego czele w dodatku stoi człowiek, moim zdaniem, nieodpowiedzialny, jeśli chodzi o relacje z Polską, mający często jakieś antypolskie obsesje - stwierdził Sellin.

Wiceminister kultury dodał zarazem, że w sprawach relacji z Ukrainą "potrzebna jest cierpliwość". - Relacje historyczne są bardzo trudne, ale musimy też pamiętać o racji stanu - podkreślił.

Wicepremier Gliński był z wizytą na Ukrainie pod koniec października. Po spotkaniu z ukraińskimi władzami Gliński poinformował wówczas, że Warszawa chce przenieść rozmowy z Ukrainą na temat poszukiwań szczątków, ekshumacji i upamiętnień historycznych na wyższy poziom polityczny. Strona ukraińska nie zgodziła się na takie rozwiązanie, twierdząc, że nie został dotąd wyczerpany potencjał istniejących mechanizmów, a instytucjami upoważnionymi do rozmów na ten temat są IPN-y oraz Państwowa Komisja ds. Pochówków przy ukraińskim Ministerstwie Kultury.

Reklama

Z kolei podczas zakończonej w niedzielę wizyty we Lwowie szef MSZ Witold Waszczykowski przypominał, że Polska oczekuje od Ukrainy rzeczowych kroków, w tym odblokowania na jej terytorium prac polskiego IPN. Chodzi o poszukiwania, w tym ekshumacje, dotyczące polskich ofiar z okresu II wojny światowej, by móc je godnie upamiętnić.

Polska strona chciałaby godnie upamiętnić ofiary OUN-UPA w miejscach ich pogrzebania; w tym celu polski Instytut Pamięci Narodowej chciałby ekshumować część ofiar, również tych, które nie zginęły podczas zbrodni wołyńsko-galicyjskiej, ale np. w walkach z Sowietami po 17 września 1939 r. Strona ukraińska jest temu przeciwna, a swoją zgodę uzależnia od odbudowania przez Polaków pomnika UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu (został zdemontowany w kwietniu br.).

Wybór szefa PISF niebawem, Hollywood z nami kręci

Podczas rozmowy w TVN24 wiceminister kultury pytany o nowego dyrektora PISF odparł: "jeszcze mamy dwa dni do zgłaszania kandydatów do komisji konkursowej, która ma wyłonić nowego dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej".

Jak dodał, gdy komisja zostanie wyłoniona, będzie przyjmować zgłoszenia kandydatów na to stanowisko. Pytany, czy nowy dyrektor PISF zostanie zatem wyłoniony jeszcze w tym roku, Sellin odpowiedział: "Myślę, że nawet do końca listopada, tam nie powinno być długiego wakatu, to zbyt poważna instytucja, dysponująca sporym budżetem i zbyt ważna dla polskiej kultury, żeby nie było szefa".

25 października br. MKiDN ogłosiło konkurs na nowego dyrektora PISF. Poprzednia dyrektor Magdalena Sroka została odwołana 9 października, przed upływem kadencji, pomimo negatywnej opinii Rady PISF. MKiDN argumentowało zwolnienie Sroki "naruszeniem przez nią podstawowych obowiązków na zajmowanym stanowisku oraz naruszeniem przepisów prawa w związku z listem dyrektor PISF do Christophera J. Dodda, prezesa Stowarzyszenia Amerykańskich Producentów Filmowych". Według ministra kultury, Sroka naraziła na szwank wizerunek Polski i polskich instytucji kultury na arenie międzynarodowej. P.o. dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej została Izabela Kiszka-Hoflik.

Pytany o możliwość współpracy polskich i hollywoodzkich filmowców w sprawie pokazania w jakiegoś fragmentu historii Polski Sellin powiedział, że wie "o co najmniej trzech produkcjach filmowych, konkretnych tematach podejmowanych przez polskich twórców we współpracy z Amerykanami, można to w skrócie nazwać produkcja hollywoodzką".

Zapowiedział, że niebawem przygotowana zostanie tzw. ustawa o zachętach, która spowoduje, że "będzie się opłacało również wielkim hollywoodzkim firmom produkować filmy w Polsce".