Politycy regionu z dużym niepokojem patrzą na rosnące ambicje Pekinu. Polityka Państwa Środka oprócz siły gospodarczej coraz bardziej opiera się również na potencjale militarnym. W reakcji budżety jego sąsiadów zaczęły puchnąć od zakupów nowego sprzętu: łodzi podwodnych, statków, samolotów, systemów radarowych i obronnych.
Zdaniem Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem od 1992 r. wydatki na obronę w Azji Południowo-Wschodniej wzrosły dwukrotnie. Przykładem tego wyścigu zbrojeń są nakłady na łodzie podwodne. Zapoczątkował je w 2005 r. Singapur, kupując dwa szwedzkie okręty klasy Archer. Następna była Malezja, która w 2009 r. odebrała dwie francuskie łodzie klasy Scorpene. Z kolei w tym roku wietnamska marynarka powinna otrzymać trzecią z sześciu rosyjskich łodzi podwodnych klasy Pałtus.

ZOBACZ TAKŻE: Albo pokój w Mińsku, albo javeliny z USA dla Ukrainy>>>

Najbardziej ambitny plan ma jednak Indonezja, która w 2012 r. podpisała z południowokoreańskim Daewoo kontrakt na dostawę trzech łodzi podwodnych za 1,1 mld dol., a docelowo chciałaby mieć w połowie przyszłej dekady 14–18 takich jednostek. W dziewięć zaprojektowanych w Niemczech, ale budowanych u siebie ultranowoczesnych łodzi zainwestowała też Korea Południowa. W tyle nie pozostają Japończycy, którzy w 2014 r. odebrali szósty z dziesięciu planowanych okrętów klasy Soryu, a zamiar nabycia czterech nowych jednostek ogłosił również Tajwan.
Reklama
Państwa regionu nieprzypadkowo koncentrują się na rozbudowie potencjału podwodnego. Okręty takie, chociaż droższe w utrzymaniu i wymagające bardziej doświadczonych załóg, są skuteczniejsze z punktu widzenia potencjału odstraszającego. Mogą dokonywać precyzyjnych uderzeń z zaskoczenia, ponieważ trudniej je wykryć. Sąsiedzi Chin są zdecydowani na zakupy, nawet jeśli wymaga to znacznego wysiłku finansowego, czego dowodem są lukratywne kontrakty, w tym na budowę pierwszej w Wietnamie siłowni atomowej, jakie udało się zdobyć Rosjanom przy okazji sprzedaży swoich łodzi.
Wszystkie te inwestycje są oczywiście odpowiedzią na rozbudowę potencjału morskiego przez Chiny. Państwo Środka nie tylko posiada w czynnej służbie ok. 50 okrętów, ale też inwestuje w budowę nowych, w tym napędzanych atomowo i wyposażonych w rakiety balistyczne. Do tego dochodzą również chińskie roszczenia terytorialne, w tym do większości Morza Południowochińskiego. Pekin dostosowuje swój potencjał morski w myśl strategii niedopuszczania wroga (w domyśle USA) w okolice swojego wybrzeża. Sąsiedzi muszą się do tej strategii dostosować. Świadomi, że nie mają szans na pokonanie marynarki wojennej Chin w bezpośrednim starciu, liczą na budowę potencjału odstraszającego jako swego rodzaju polisy ubezpieczeniowej.
Świadomy tego, że chińska polityka jest daleka od deklarowanych do niedawna zasad "heping jueqi" (pokojowy wzrost) i "hexie shijie" (świat w harmonii), region zwraca się w stronę USA. Departament Stanu na początku października ograniczył embargo na dostawy broni do Wietnamu. Stało się to po tym, jak Hanoi zintensyfikowało starania o zakup amerykańskiej broni po tym, jak w połowie 2014 r. ChRL umieściła na wietnamskich wodach terytorialnych pływającą platformę wiertniczą Haiyang Shiyou 981. W stronę USA patrzą także Filipiny. Oba kraje w kwietniu 2014 r. podpisały nową umowę o współpracy w zakresie obrony.
Gruszek w popiele nie zasypia Japonia. Jej tegoroczny budżet wojskowy jest najwyższy w powojennej historii kraju i wynosi 42 mld dol. Dzięki trzeciej z rzędu podwyżce wydatków w tym zakresie Japonia planuje zakup nowych samolotów zwiadowczych, myśliwców typu stealth i pojazdów desantowych. – Nasze wydatki na obronę odzwierciedlają zmieniające się otoczenie kraju – uzasadniał minister obrony kraju Gen Nakatani. Z punktu widzenia Tokio to jedyna sensowa odpowiedź na ubiegłoroczne stwierdzenie niskiego rangą przedstawiciela chińskiego MSZ. – To, co Chiny zrobią lub czego nie zrobią, jest naszą wewnętrzną sprawą – stwierdził Yi Xianliang na regionalnej konferencji.