Wcześniej Mirosław Koziura z Wyższego Urzędu Górniczego poinformował na konferencji prasowej, że rano zespół doradczy powołany przez kierownika akcji ustalił sposób dalszego prowadzenia akcji. Chodzi o ograniczenie ilości powietrza dopływającego do zagrożonego rejonu oraz przygotowanie linii lutnociągu, który ma przewietrzać odcinek wentylacyjny, w którym prawdopodobnie znajduje się górnik.
Mirosław Koziura poinformował, że dziś dostali anonim, iż w piątek w ścianie, gdzie doszło wczoraj do katastrofy, już było zapalenie metanu. Wyższy urząd górniczy nie wykluczył, że powodem mogły być roboty spawalnicze.
Mirosław Koziura poinformował też, że w najbliższym czasie Wyższy Urząd Górniczy powoła komisję do zbadania tego zdarzenia, w której skład wejdą eksperci i przedstawiciele związków zawodowych.
Siedmiu górników z kopalni Mysłowice-Wesoła w stanie krytycznym przebywa w szpitalu w Siemianowicach Śląskich, kolejnych 11 jest ciężko rannych i również leży w Siemianowicach. Na razie wiadomo, że trzech górników ma poparzone drogi oddechowe, co pogarsza rokowania dla nich.
Na oddziale intensywnej terapii leży też czterech kolejnych. Pozostałych 11 jest przytomnych. Według dyrekcji szpitala w Siemianowicach, leczenie górników może potrwać nawet kilka miesięcy.
Od czasu katastrofy 660 metrów pod ziemią przebywa jeszcze jeden górnik. Do kopalni przyjechała jego rodzina. Równocześnie górniczy specjaliści ustalają, czy w kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do wybuchu czy do zapalenia metanu.
CZYTAJ TAKŻE: Po wypadku prokuratorzy wchodzą do kopalni Mysłowice-Wesoła>>>