O "podzielonej Polsce" pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Demonstracja podczas weekendu w Warszawie była wynikiem zdumiewającego osiągnięcia Jarosława Kaczyńskiego i jego partii: sprawili oni, że na ulice wyszły tłumy na taką skalę, jaka wydawała się w Polsce niemal niewyobrażalna; jest to jednak mobilizacja negatywna - zaznacza autor komentarza Reinhard Veser.

Reklama

Działania podejmowane przez narodowych konserwatystów przeciwko wymiarowi sprawiedliwości i ich pełne nienawiści hasła przeciwko przeciwnikom politycznym uderzają w dużą część Polaków powodując, że decydują się oni odpowiedzieć na apel opozycji, która poza małostkowymi sporami ma niewiele do zaoferowania - pisze komentator.

Veser zaznacza, że m.in. z tego powodu partia Jarosława Kaczyńskiego PiS pozostałaby w przypadku nowych wyborów - jak wynika z sondaży - najsilniejszym ugrupowaniem. W dodatku, PiS "zaczyna realizować swoje obietnice socjalne". Co prawda mogą one już wkrótce okazać się katastrofalne dla kasy państwa, jednak przynoszą prawdziwą ulgę tym, którzy nie należą do - całkiem licznych - zwycięzców minionych 25 lat - tłumaczy niemiecki publicysta.

Zjawiskiem, które można zaobserwować w Polsce, jest nie tyle bunt narodu przeciwko rządowi, co raczej cynicznie pogłębiane przez Kaczyńskiego rozbicie społeczeństwa - konkluduje komentator "FAZ".

Brukselski korespondent "Sueddeutsche Zeitung" Daniel Broessler w komentarzu "Sygnał z Warszawy" pisze, że ponad 200 tys. uczestników demonstracji w Warszawiewysłało rządzącym sygnał, że ich władza musi zatrzymać się na granicy, poza którą demokracja i państwo prawa ulegają zniszczeniu.

Komentator zwraca uwagę, że w czasach, gdy Unia Europejska tkwi w kryzysie, obecność podczas demonstracji "błękitnych flag z dwunastoma złotymi gwiazdami" nie jest takie oczywiste.Demonstranci w Warszawie nieśli te flagi i pokazali, że nie dadzą sobie odebrać największej zdobyczy, jaką jest bycie obywatelami Europy - pisze Broessler.

Uczestnicy marszu sprzeciwili się podejmowanym przez narodowych katolików próbom interpretowania ataku na podział władz jako sprawy wewnętrznej - uważa dziennikarz. Nie jest to (sprawa wewnętrzna Polski) chociażby dlatego, że chodzi o losy nie tylko Polski, ale i Europy. Unia Europejska jest wspólnotą demokracji i państw prawa, albo nie jest niczym - czytamy w "SZ".

Reklama

Broessler podkreśla, że Komisja Europejska będzie musiała w relacjach z Polską kierować się tą zasadą. Przypomina, że wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans odrzucił zaproszenie do udziału w marszu w Warszawie, "także dlatego, by nie prowokować Kaczyńskiego". Jednak sama wstrzemięźliwość nie wystarczy - zastrzega komentator. Kilkaset tysięcy Polaków wysłało sygnał i zasługuje na odpowiedź - stwierdza w konkluzji Broessler.

Zdaniem Barbary Oertel z "Tageszeitung"szef PiS Jarosław Kaczyńskiprzeliczył się, myśląc, że uda mu się szybko unieważnić demokratyczne prawa podstawowe. Część polskiego społeczeństwa tego nie akceptuje" - podkreśla autorka komentarza.

Jak pisze, ćwierć miliona Polaków zademonstrowało w sposób robiący wrażenie, że nie będą biernie przyglądać się, gdy rząd samowolnie cofa wskazówki zegara i spycha kraj na margines Europy.

Oertel napomina polską opozycję, że "nie wystarczy być antyPiSem". Ta uwaga dotyczy przede wszystkim sił lewicowych, które od lat nie potrafią na nowo sformować się i stanąć na nogi - pisze komentatorka "TAZ". Jarosław Kaczyński powinien mieć się na baczności. Jeszcze nie widzi powodów do niepokoju. Może się to jednak okazać niebezpiecznym złudzeniem - czytamy w "Tageszeitung".