"Marzy mi się taka pierwsza prawdziwa preelekcja w Polsce. To znaczy, żeby wszyscy członkowie PO mogli o tym zdecydować w bezpośrednim głosowaniu" - tłumaczył premier dziennikarzom. Jako kandydatów wymienił marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego i ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.

Reklama

"Bardzo się ucieszę, jeśli Platforma wybierze Komorowskiego, bardzo się też ucieszę, jeśli zdecyduje się na Sikorskiego. Nikt trzeci chyba nie wchodzi w rachubę" - stwierdził Tusk.

O tym, w jaki sposób 44 tys. członków partii wybierze kandadata, okaże się za kilka dni. Na pewno nie będzie takiej sytuacji, że - wzorem amerykańskich prawyborów - aktualny marszałek Sejmu i minister spraw zagranicznych będą zachwalać swoje kandydatury, jeżdżąc Polsce. Bo, jak podkreślił Donald Tusk, "nie ma co przesadzać w teatralizacji tego przedsięwzięcia".

Wybór kandydata może odbyć się w głosowaniu internetowym lub - o czym wspomniał szef klubu PO Grzegorz Schetyna - zostanie przeprowadzony podczas wyborów władz lokalnych. Tymczasem już w najbliższy wtorek zarząd krajowy PO ma przyjąć "mapę drogową" wyłonienia kandydata PO na prezydenta. Wszystko wskazuje na to, że wewnętrzne wybory zakończą się w kwietniu i dopiero wtedy dowiemy się, kogo wystawi Platforma.