Zdaniem ministra spraw zagranicznych prezydent Lech Kaczyński nie powinien jechać do Brukseli choćby ze względu na tzw. pakiet klimatyczny, który ma być jednym z tematów szczytu. "Pakiet klimatyczny jest bardzo poważnym zagrożeniem dla nas, a pan prezydent sam przyznał, że się na niego zgodził" - powiedział w Radiu ZET Radosław Sikorski, powołując się na wywiad prezydenta Lecha Kaczyńskiego sprzed dwóch miesięcy, jaki udzielił DZIENNIKOWI.
Ale to niejedyny powód, dla którego Sikorski nie chce widzieć w Brukseli prezydenta. Ponieważ debata poświęcona będzie w dużej mierze kryzysowi finansowemu, na szczycie UE potrzebna jest przede wszystkim "kompetencja gospodarcza i finansowa".
Do tego dochodzi problem czysto techniczny. "Na szczycie będą dwa miejsca dla premiera i ministra finansów. Mamy premiera, który się zna na gospodarce, i ministra finansów, który jest jednym z uznanych europejskich autorytetów od makroekonomii. Jeśli poleci pan prezydent, to nie będzie miejsca dla ministra finansów" - tłumaczy Sikorski. "To będzie ze szkodą dla naszej pozycji negocjacyjnej" - dodał.
Szefa polskiej dyplomacji nie interesuje, z kim i jak poleci do Brukseli Lech Kaczyński. "Nie mówmy o logistyce. Mówmy o tym, że mamy kontrowersję konstytucyjną" - stwierdził Sikorski.
DZIENNIK ustalił, że najpoważniej rozważanym wariantem awaryjnym wyjazdu do Brukseli jest wspólna podróż Lecha Kaczyńskiego z prezydentem Litwy Valdasem Adamkusem. Współpracownicy prezydenta zapewniają jednak, że robią wszystko, by uniknąć tego wariantu.