Cyrk! Szok! Chaos! Początkowo sami posłowie nie wiedzieli, o co chodzi. Na sali panowało zamieszanie. Najpierw słychać było okrzyki oburzenia w ławach PiS, a zaraz potem gromki śmiech posłów siedzących po prawej stronie sali. Za to posłowie PO zamilkli kompletnie.
Wszystko przez poprawkę uchwaloną tuż przed głównym głosowaniem. Był to wniosek mniejszości - posła Piotra Krzywickiego z koła Polska XXI. Poprawka zakładała całkowitą likwidację subwencji.
Sejm ją przyjął głosami PO i 11 głosami posłów PSL, którzy się pomylili, bo zagłosowali tak jak posłowie PO, którzy od samego początku konsekwentnie mówili, że nie chcą subwencji dla partii. SLD był przeciw poprawce.
Stosunek głosów był następujący. Za 214 głosów, przeciw 204 głosy.
W ławach PiS słychać było głosy oburzenia. Posłowie PO cieszyli się za to z wyniku. Byli przekonani, że zaraz uchwalą całkowity zakaz finansowania partii z budżetu państwa.
Od razu, z marszu zarządzono głosowanie nad całą ustawą. Ale fortel się nie udał, posłowie PSL zorientowali się, że głosują nad całkowitym obcięciem subwencji, i wtedy zagłosowali przeciw ustawie. Teraz także SLD głosował przeciw własnemu projektowi - zmodyfikowanemu o poprawkę Krzywickiego.
Z sejmowej arytmetyki wynika, że za odrzuceniem projektu zagłosowały SLD, PSL i PiS. Za była tylko PO.
Stosunek głosów był następujący. Za 207 głosów, przeciw 219 głosy.
Kto odpowiada za odrzucenie projektu? Zdaniem Tadeusza Cymańskiego z PiS projekt poległ przez pomyłkę części posłów PSL, którzy najpierw przyjęli poprawkę Krzywickiego, a dopiero potem zorientowali się, co zrobili, i musieli zagłosować przeciw zmodyfikowanej ustawie.
Na czym polegał projekt Lewicy? Przewiduje on, że subwencje dla poszczególnych ugrupowań będą zmniejszone tak, by najbogatsze partie dostawały około połowy (46 proc.) obecnych środków; biedniejsze dostawałyby o blisko 11 proc. mniej. Ten projekt bije najbardziej w PO i PiS.