Dziś zapadła decyzja o zwolnieniu Hanny Lis z pracy. Od poniedziałku prezenterka nie prowadziła "Wiadomości". Została zawieszona, ponieważ zapowiadając materiał na temat raportu o pracy polskich europosłów, pominęła pewną informację. O tym, że przygotował go instytut, którym kierowała Lena Kolarska-Bobińska. Kolarska-Bobińska walczy o Brukselę z list PO a w dokumencie najlepiej wypadli politycy Platformy.

Reklama

Po programie Hanna Lis napisała do swojego szefa Jana Pińskiego: "Podzielam pańskie zdanie, iż fakt, że pani Lena Kolarska-Bobińska jest szefową instytutu, który sporządził raport, jest informacją znaczącą w kontekście materiału Joanny Wajdy". W dalszej części notki Lis zrzuca odpowiedzialność za to, że pominęła to zdanie, na dziennikarkę. Notatkę Lis sporządziła 21 kwietnia, czyli dzień po incydencie.

>>> TVP wyrzuciła z pracy Hannę Lis

Teraz Lis mówi jednak o zupełnie innej wersji zdarzeń, twierdzi, że nie przeczytała informacji, bo Lena Kolarska-Bobińska nie jest szefową Instytutu Spraw Publicznych. "Nie mogłam przeczytać, że tak jest. Uchroniłam TVP przed przegranym procesem w trybie wyborczym" - stwierdziła Lis w rozmowie z PAP.

Dlaczego Lis zmieniła zdanie? Tego możemy się tylko domyślać. Być może za pierwszym razem nie wiedziała, że Lena Kolarska-Bobińska nie jest już szefową ISP i wybrała inną linię obrony. W swojej notatce powtórzyła błąd zawarty w nieprzeczytanej informacji. Potem jednak zmieniła zdanie, bo okazało się, że w pominiętej informacji był poważny błąd merytoryczny.

>>> Farfał nie zamierza płacić odszkodowania Lis