Kłopotliwe pytanie padło ze strony Niemców. "Zapytali, jak to jest, że przez całe polityczne życie związany był z SLD, a teraz jest niezależny" - opowiada jeden z naszych rozmówców. Co Cimoszewicz odpowiedział? "Bardzo obszernie wyjaśnił, jak do tego doszło. I tłumaczył, że formalnie nadal jest w Sojuszu" - dodaje jeden z informatorów.

Reklama

>>>Cimoszewicz w drugiej turze wyborów

Nasi rozmówcy mówią, że Cimoszewicz mógł przez to pytanie dużo stracić w oczach przesłuchujących go polityków. Zwłaszcza że jego główny konkurent, norweski socjalista Thorjorn Jagland, w swoim wystąpieniu silnie akcentował mocne związki z lewicą. Jagland był szefem lewicowej Partii Pracy i wiceszefem Międzynarodówki Socjalistycznej.

Cimoszewicz próbował za to zjednać do siebie Francuzów. "Obiecał, że będzie doskonalić swój francuski. Jagland francuskiego nie zna" - podkreśla nasz rozmówca. I dodaje, że dla Francuzów to atut, bo bardzo dbają, by ich język był traktowany równorzędnie z angielskim.

Reklama

>>>Tusk chce Cimoszewicza, ale poparł rywala

Czy brak politycznego poparcia zdecyduje o klęsce polskiego kandydata? Cimoszewicz potrzebuje większości głosów członków Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. "A cała akcja socjalistów będzie skierowana na popieranie własnego kandydata. Będą dla niego szukać dodatkowych głosów" - przewiduje problemy polskiego kandydata europoseł PO Bogusław Sonik.

I zaznacza, że brak zaplecza politycznego to słaby punkt Cimoszewicza. "Jeśli socjaliści będą wybierać kandydata, kierując się logiką wyborów partyjnych, to Cimoszewicz może grać tylko swoim osobistym autorytetem" - dodaje Sonik.

Reklama

Podobnego zdania jest Tomasz Dudziński z PiS, członek polskiej reprezentacji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. "Na pewno to może zaszkodzić. Pytanie jest też takie, jak skuteczna jest nasza polityka zagraniczna w forsowaniu tej kandydatury" - mówi Dudziński.

Doświadczenia polityczne Cimoszewicza i Jaglanda są podobne. Obaj byli premierami, ministrami spraw zagranicznych. Cimoszewicz był marszałkiem Sejmu, Jagland jest teraz szefem norweskiego parlamentu. Jako jego przewodniczący stoi automatycznie na czele komitetu Pokojowej Nagrody Nobla.

Zdaniem posła SLD Tadeusza Iwińskiego, wiceszefa Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, który przysłuchiwał się poniedziałkowym prezentacjom, losy obu kandydatów nie są jeszcze przesądzone. "Ostateczną decyzję socjaliści podejmą dopiero w czerwcu, tuż przed głosowaniem" - zaznacza Iwiński.

Dziś Cimoszczewicz zyskał zresztą dodatkowego sojusznika. "Będziemy wspierać polskiego kandydatata do sekretariatu Rady Europy" - powiedział goszczący w Warszawie premier Włoch Silvio Berlusconi.

Jednak sytuacja obu kandydatów może się jeszcze skomplikować. W środę w Strasburgu odbędzie się debata na temat ponownego rozszerzenia listy kandydatów. Ostatecznie o ich liczbie zdecyduje 12 maja w Madrycie Komitet Ministrów Rady.