Po publikacji prognozy przez Komisję w upalny dzień powiało prawdziwym chłodem. Według KE, Polska gospodarka w tym roku po raz pierwszy od 1991 roku zanotuje spadek. Po osiemnastu latach ciągłego wzrostu, tym razem skurczy się o 1.4 proc. Komisja wieszczy też ostry wzrost deficytu budżetowego. Według Brukseli, wyniesie on 6,6 proc., a w 2010 7,3 proc. PKB - przez co Komisja już wszczęła przeciw Polsce procedurę nadmiernego deficytu. Na reakcje ministerstwa finansów nie trzeba było długo czekać.
>>>Polska w opałach. Wieszczą nam kryzys
"Nie zgadzamy się z tą prognozą, uważamy, że jest błędna. Nasze prognozy są bardziej wiarygodne" - mówi minister finansów.
Rostowski przypomina, że to opracowanie Komisji to tylko prognoza. "Nie są to fakty dotyczące przyszłości" - podkreślił. Minister przypomniał też, że jeszcze w styczniu Bruksela opublikowała prognozę, według której nasza gospodarka w tym roku pójdzie w góry o dwa procent. "To wskazuje, na bardzo zmienną sytuację, ale tych, którzy tworzą prognozę" - zaznaczył.
Prognozom z Brukseli Rostowski przeciwstawia zdanie polskich ekonomistów. "Są prognozy znakomitej większości analityków polskich, które wskazują na to, że będzie w Polsce wzrost PKB w tym roku" - przypomina.
Nie zgadza się też z prognozowanym deficytem. Według niego w absolutnie najgorszym przypadku wyniesie on 4.6 proc. PKB.