Obaj byli zgodni, że wstąpienie Polski do Unii było sukcesem. " Po pięciu latach jesteśmy bogatsi, bezpieczniejsi. Nasze pięć lat w Unii jednak mogło być lepsze" - ocenił Migalski. "UE to organizm, który zamienił wojny na negocjacje" - wtórował mu Buzek.

Reklama

Kandydat PiS stwierdził, że zamierza walczyć o "równość i podmiotowość" Polski w Unii i Parlamencie Europejskim - wskazywał na gorszą sytuacj polskich rolników. W podobnym tonie wypowiadał się także były premier. "Polska, jak i cała Unia musi poprawiać konkurencyjność. Modernizacja Polski to dziś najważniejsze zadanie patriotyczne" - podkreślił Jerzy Buzek.

>>> Buzek kontra Migalski. W samo południe

Politycy byli zgodni w jeszcze jednej kwestii, że mandaty do PE powinny podzielić między siebie PO i PiS. "Czerwony na Śląsku się nie prześliźnie" - żartował w rozmowie z nami Migalski.

To co podzieliło Migalskiego i Buzka to traktat lizboński. Polityk PiS uważa, ze dla Polski korzystniejszy był traktat nicejski. "Traktat Lizboński ma swoje zalety, jak i wady. Co nie oznacza, że osobiście jestem wielkim zwolennikiem tego traktatu" - zaznaczył Marek Migalski.

Zgodził się natomiast z Jerzym Buzkiem, że przyjęcie dokumentu może przyczynić się do lepszego działania Unii Europejskiej. Były premier uważa z kolei, że jeśli traktat lizboński nie zostanie przyjęty, silne kraje europejskie, które dotąd sterowały polityką UE, będą mogły dogadywać pomiędzy sobą, zamiast w ramach całej Wspólnoty.