Tak duży wzrost deficytu to największe zaskoczenie, bo do tej pory rząd twardo obstawał przy tym, że ma być on jak najmniejszy.

Jednak teraz minister finansów Jacek Rostowski bez mrugnięcia okiem powiedział, że deficyt wzrośnie o 9 mld złotych, do 27 mld złotych. A jeszcze w maju twierdził: "Nie widzę żadnej możliwości bezpiecznego zwiększenia deficytu budżetowego. Taka próba może doprowadzić do utraty wiarygodności Polski i znacząco zwiększyć koszty obsługi długu".

Reklama

"Takie rozwiązanie proponowaliśmy już w styczniu. Chcieliśmy zwiększy deficyt do 25 mld złotych. Byliśmy wtedy oskarżani, że chcemy skandalicznie zadłużyć państwo. A teraz co?" - mówiła w TVN24 wiceprezes PiS Aleksandra Natalii-Świat.

>>> Budżetowe spięcie w koalicji rządowej

Cięcia, dywidendy i podatki

Dla ratowania budżetu konieczne będą także kolejne cięcia w ministerstwach. Mają być podobne do tych z przełomu roku - wówczas Donald Tusk nakazał szefom resortów, by "wypracowali" 17 miliardów złotych oszczędności. Teraz - ujawnił Rostowski - ma to być "jedynie" 3 mld złotych.

To nie wszystko. Spółki należące do skarbu państwa będą musiały wypłacić dywidendy. Ich zyski zasilą budżet. To ustalenie dotyczy także PKO BP. PO udało się przełamać opór ludowców obietnicą, że jeden z największych polskich banków wyemituje akcje, które w całości wykupi Bank Gospodarstwa Krajowego.

Reklama

Czy należy liczyć się z podniesieniem podatków? "W tym roku nie przewidujemy wzrostu podatków, ale jest jasne, że w sytuacji w której mamy do czynienia z poważnym kryzysem,będziemy musieli na rok 2010 i 2011 zakreślić ścieżkę poprawy finansów publicznych" - powiedział minister finansów Jacek Rostowski.

>> PiS bije w Platformę nowym spotem

Ten plan już krytycznie ocenia PiS. "Rząd powinien poszukiwać pieniędzy w nie w państwowych spółkach, lecz poprzez sprzedaż obligacji. "Sytuacja Polski jest na tyle dobra, że bez problemu znajdzie się chętnych na nasze papiery wartościowe" - mówi DZIENNIKOWI Aleksandra Natalli-Świat.