"Mam nadzieję i trzymam kciuki za Rostowskiego, że jego szacunki co do wysokości deficytu się sprawdzą. Czarne scenariusze zakładają bowiem, że tegoroczny deficyt może osiągnąć poziom tzw. dziury Bauca, czyli ponad 54 mld zł" - mówi Gwiazdowski.

Reklama

>>> Porażka rządu. Dramatyczny wzrost deficytu

Ekonomista krytykuje zapowiedź Rostowskiego o tym, że możliwe jest w przyszłości podniesienie podatków. "Ja bym wskazywał raczej na obniżenie stawki VAT z 22 do 20 proc. i zrównanie jej dla wszystkich produktów. To utrudni oszustwa podatkowe, na których skarb państwa traci kilka miliardów złotych" - przekonuje nasz rozmówca.

I wskazuje na jeszcze jeden problem. Jeżeli po raz kolejny Polska się zapożyczy, to w kolejnym roku może dojść do sytuacji, że nikt nie zechce nam pożyczyć pieniędzy. "Przypomnę, że w za ubiegły rok mamy jeszcze 20 mld długów. 40 mld zł pożyczki Gierka spłacaliśmy 20 lat. Więc te 27 mld wychodzi, że będziemy oddawać co najmniej 13" - podkreśla Gwiazdowski.

Rząd Donalda Tuska przestał dziś bronić niskiego deficytu. PO i PSL zgodziły się, że dla ratowania budżetu - który został nadszarpnięty przez kryzys - zapowiadany deficyt zostanie zwiększony o połowę, do 27 mld zł. Do tego przewidziane są cięcia w resortach i zmuszenie spółek skarbu państwa do wypłaty dywidend.