"Jestem zaskoczony tą nienawiścią i agresją, jaką widzę w słowach Jarosława Kaczyńskiego. Nie będę tym samym odpłacał, ale jeśli chce się relacjonować wydarzenia historyczne, to trzeba uważać na osoby, które w tych wydarzeniach brały udział. Z takim ni to twórczym podejściem do historii trzeba uważać" - podkreślił Borusewicz.

Reklama

W rozmowie z portalem, zatytułowanej "Prawda w oczy kole", J.Kaczyński odniósł się do słów krytyki dotyczących jego wystąpienia podczas poniedziałkowego zjazdu Solidarności z okazji 30 rocznicy porozumie sierpniowych. Lider PiS mówił m.in o udziale Lecha Kaczyńskiego w strajkach.

Borusewicz odnosząc się wówczas do tej wypowiedzi mówił w TVN24, że Lech Kaczyński "pojawił się na 2 dni przed zakończeniem strajku i nie musiał nikogo reprezentować z grupy doradców". "Ponieważ był komitet strajkowy, który rozmawiał z doradcami i doradcy byli narzędziem komitetu strajkowego" - zaznaczył. Jak dodał, jest przyzwyczajony, że słyszy o nowych rolach osób, które były na strajku krótko, albo w ogóle ich tam nie było. "Związek Solidarność ma problemy, nie tylko Jarosław Kaczyński, ma problem z pamięcią, ma problemy ze swoją tożsamością" - powiedział Borusewicz

J.Kaczyński w wywiadzie dla portalu zaznaczył, że "chciałby panu Borusewiczowi o kilku sprawach przypomnieć", m.in. o tym, że "to Lech Kaczyński uczynił go w istocie marszałkiem Senatu".

Reklama

"W 2007 roku uczciwie powiedziałem Borusewiczowi, kiedy przyszedł do mnie zapytać się, czy dalej będzie marszałkiem Senatu (oczywiście w razie zwycięstwa PiS), że z naszych badań wynika, iż nawet gdybyśmy wygrali wybory, to i tak nie ma on żadnych szans na dostanie się do Senatu z województwa, z którego chciał kandydować" - mówił Kaczyński.

"W związku z tym zaproponowałem mu mandat poselski. Dodałem przy tym, że zgodnie z dawno zawartą umową marszałkiem Senatu miałby zostać Zbigniew Romaszewski. A przecież mogłem Borusewicza wprowadzić w błąd, mówiąc mu, że zostanie marszałkiem, nie narażając się przy tym na złamanie danego słowa, bo wiedziałem, że się do Senatu nie dostanie. Powtórzę: potraktowałem go uczciwie" - podkreślił Kaczyński.

"Chcę wyraźnie podkreślić, że czym innym jest (Borusewicza) jego dawny życiorys, który podziwiam - życiorys rozpoczęty w 1968 roku, bo wtedy po raz pierwszy, jeszcze jako uczeń, znalazł się w więzieniu - a czym innym jest jego obecna postawa, której nie chcę nazywać, bo musiałoby paść tutaj ciężkie słowo" - dodał Kaczyński.

Reklama



"Pan Borusewicz jest ostatnim człowiekiem, który powinien w takich sprawach zabierać głos. Skoro już jest w Platformie, to niech będzie, byle niesprawiedliwie nie atakował PiS i jego ludzi. Powinien być bowiem wdzięczny człowiekowi, który mu pomógł, choć wcale za nim nie przepadał. Lech Kaczyński specjalnie nie lubił Borusewicza, ale uważał, że pewne rzeczy mu się za zasługi historyczne po prostu należą" - podkreślił lider PiS.

Borusewicz w odpowiedzi na te słowa podkreślił, że jest zaskoczony "tą nienawiścią i agresją". Dodał, że "nie będzie kontynuował dyskusji na tym poziomie". "Byłem często mylony z Jarosławem Kaczyńskim ze względu na pewne fizyczne podobieństwo. Mam nadzieję, że od tego momentu już takie pomyłki nie będą się zdarzały" - mówił.

Jak podkreślił, ze słów Jarosława Kaczyńskiego wynika, jakoby wszystkie swoje osiągnięcia zawdzięczał nie tyle Lechowi Kaczyńskiemu, co Jarosławowi Kaczyńskiemu. "Gdyby mnie nie było, ani mojej działalności, to by nie było ani premiera Jarosława Kaczyńskiego, ani przewodniczącego partii Jarosława Kaczyńskiego, więc trzeba mieć w życiu jakieś proporcje i ocenę swojej roli" - powiedział Borusewicz.

"Nie chcę przypominać, że kolanem go wcisnąłem na listę senatorów w Elblągu w 1989 roku, wbrew wszystkim, bo uważałem, że miał taki potencjał intelektualny, który nie mógł się marnować poza parlamentem. Nie chcę jakichś dowodów wdzięczności za to, ani nie chcę, aby Jarosław Kaczyński o tym pamiętał" - oświadczył marszałek.

Dodał, że nie jest zaskoczony wypowiedzią lidera PiS. "Maska człowieka, który chciał zakończyć wojnę polsko-polską, definitywnie opadła. Wręcz przeciwnie, tę wojnę rozpala" - powiedział Borusewicz.

Według niego Jarosław Kaczyński za bardzo korzysta z podpowiedzi Jacka Kurskiego. "To nie jest dobry doradca. Widziałem jak podczas zjazdu Solidarności wypychał prezesa PiS na mównicę, żeby polemizował z Henryką Krzywonos. To nie jest dobra droga" - ocenił.