Pełnomocnicy Lichockiej chcą, by wicemarszałek Sejmu z PO zamieścił przeprosiny w "Super Expressie" - informuje serwis niezależna.pl.
Która wypowiedź Stefana Niesiołowskiego dotknęła publicystkę? Marszałek miał powiedzieć: "To, że za filmem stoją <Gazeta Polska> i panie redaktor Stankiewicz i Lichocka, jest gwarancją jego poziomu, stronniczości i niskiej wiarygodności".
Prawnicy piszą do wicemarszałka: "Jest to kolejna Pana publiczna wypowiedź jako aktywnego polityka, osoby opiniotwórczej, dotycząca działalności zawodowej naszej Mocodawczyni - niezależnej dziennikarki - nastawiona na zdyskredytowanie i poniżenie Jej osoby w oczach opinii publicznej".
Pełnomocnicy Joanny Lichockiej zarzucają dalej Niesiołowskiemu, że próbuje ograniczyć wolność słowa.
"Powstaje zatem wrażenie podejmowania przez Pana działań mających na celu wywieranie presji w relacji polityk-dziennikarz, co nosi znamiona ograniczania wolności słowa w tym niezależnej wypowiedzi oraz stoi wprost w sprzeczności ze standardami państwa demokratycznego" - napisali.
Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz dodaje, że zastanawia się nad wytoczeniem Stefanowi Niesiołowskiemu procesu.