Monika Olejnik, przepytana przez Piotra Najsztuba, wiele mówiła o katastrofie 10 kwietnia 2010. Wyznała, że nie wierzy w hipotezę zamachu. "Bo to byłoby idiotyczne. Najpierw chcieli zabić swojego pilota i spowodować katastrofę iła, tak? A potem chcieli spowodować katastrofę Tu-154? A z tym naszym jakiem to co, najpierw próbę na nim zrobili?" - pytała retorycznie.

Reklama

Tłumaczyła też, że choć Lecha Kaczyńskiego faktycznie można było uznać za polityka antyrosyjskiego, to miał on niskie notowania i prawdopodobnie nie wygrałby wyborów prezydenckich. "Po co mieliby go zabijać? Nie był taką siłą, która rządzi światem. Więc jeśli nie ma teraz zamachów na przywódców, którzy rzeczywiście czynią dużo zła przeciwnikom, to dlaczego ktoś miałby zrobić zamach na Lecha Kaczyńskiego i kto? Miedwiediew, Putin? Bzdura" - przekonywała.

Dziennikarka przyznała jednak, że rozumie ludzi, którzy wierzą w hipotezę o zamachu. "Bo jak pytam pana prokuratora, a on mówi, że nie było zamachu konwencjonalnego, no to pytam, czy był niekonwencjonalny, i nie dostaję odpowiedzi. I co się dziwić, że strasznie dużo ludzi, inteligentnych, wierzy w zamach" - mówiła.

Surowo oceniła też raport MAK. "Poczułam się wkurzona, że jakaś pani Anodina mówi, że generał ma nie wchodzić do kokpitu. Myślę sobie: dlaczego ten generał wchodził do kokpitu, dlaczego pani Anodina ma pouczać Polskę, że powinny być przepisy tego zabraniające?' - wyliczała. Jej zdaniem, największym skandalem, na jaki pozwolili sobie Rosjanie, nie było poinformowanie świata o alkoholu we krwi generała Andrzeja Błasika, ale odtworzenie nagrania krzyków tych, którzy zginęli. "Tego się nie robi rodzinom! Chyba żadna komisja na świecie czegoś takiego nie zrobiła. Krzyki zrozpaczonych ludzi. Po co?!" - pytała dziennikarka.

Olejnik sprecyzowała też, jak - według niej - powinna była wyglądać polska odpowiedź na raport MAK. Wytknęła rządowi, że konferencja Jerzego Millera z prezentacją nagrań rozmów kontrolerów nie została zorganizowana zaraz po konferencji Komitetu w Moskwie. "A z drugiej strony, jak słyszę od naszych polityków „skandal", słyszę Napieralskiego, że „honor naszego generała", „honor naszych pilotów", to myślę: Boże, gdzie my jesteśmy, lepiej, żebyśmy się zabili, ale nie wiedzieli, jakie błędy popełnili nasi piloci" - dodała.