Zmiany w kodeksie karnym politycy PJN proponują w związku z wydarzeniami sprzed kilku dni, kiedy to funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa wkroczyli i przeszukali mieszkanie właściciela krytycznej wobec prezydenta strony Antykomor.pl. Rzeczniczka ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska powiedziała PAP, że czynności procesowe wykonano na polecenie prokuratury w Tomaszowie Mazowieckim, która prowadzi śledztwo ws. znieważenia głowy państwa.
Obecnie w kodeksie karnym obowiązuje zapis (art. 135), że "kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech". To przestępstwo ścigane jest przez prokuraturę z urzędu.
"Naruszane są wolności obywatelskie, naruszana jest wolność wypowiedzi. Często używa się prawa i instytucji państwa do rzeczy, które nijak nie odpowiadają zadaniom, dla których te instytucje zostały stworzone. Mam na myśli wydarzenie sprzed kilku dni, kiedy twórca strony internetowej Antykomor.pl został odwiedzony przez oficerów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy przeprowadzili u niego rewizję i zarekwirowali mu komputer" - mówił podczas niedzielnego briefingu prasowego Paweł Poncyljusz. Zapowiedział, że klub Polska Jest Najważniejsza jeszcze w tym tygodniu prześle do Sejmie projekt zmian w prawie.
"Będziemy mówić o trzech rzeczach: artykułach 212 i 135 kodeksu karnego oraz o raporcie Naczelnej Rady Adwokackiej, która także odnosi sie do problemu wolności obywatelskich i wolności słowa (...). Proponujemy zlikwidowanie i wykreślenie z kodeku karnego artykułów 212 i 135" - mówił Poncyljusz.
Art. 212 Kodeksu karnego głosi: "Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku". Natomiast artykuł 135 Kodeksu karnego mówi o karze za znieważanie prezydenta.
"Istnieje postępowanie cywilne i osoba, która uzna, że jej dobra zostały naruszone, może dochodzić swoich praw na ich podstawie. Z artykułu 212 korzysta wiele osób, które próbują postawić na swoim i często są to ludzie szeroko rozumianego obozu władzy (...). Ten artykuł powiela rozwiązani Kodeksu cywilnego, więc nie ma przeszkód, żeby go zlikwidować. Art. 212 powoduje też kłopoty wielu dziennikarzy, zwłaszcza z prasy lokalnej, którzy dociekając prawdy, badając negatywne przykłady funkcjonowania władzy, prezentują pewne poglądy. Ktoś wyłapuje z kontekstu jakieś jedno zdanie i na tej podstawie przeprowadza się całe postępowanie sądowe" - powiedział Poncyljusz.
Z kolei Paweł Kowal podkreślał, że nie ma żadnego uzasadnienia, aby utrzymywać w Kodeksie karnym art. 135. "Dobra prezydenta RP można chronić na podstawie innych przepisów. Art. 135 jest przyczyną nadgorliwości organów państwa, które są postawione w trudnej sytuacji - czują, że muszą reagować. Czas najwyższy zrezygnować z tego paragrafu, większość państw na świecie nie zna takich regulacji (...)" - dodał Kowal.
Również prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz uważa, że należy zmienić prawo dot. karania za znieważenie prezydenta. Podobnie wypowiadał się w sobotę prezydencki minister Sławomir Nowak. "Jeżeli prawo w tej kwestii jest ułomne, to trzeba je poprawić. Wolność słowa jest w Polsce wartością nadrzędną. Nawet jak nam się nie podoba sposób artykułowania tej wolności słowa, to trzeba tę wartość szanować, bo ona jest fundamentem demokratycznego państwa - powiedział Nowak.
Pytani przez PAP politycy zapowiadają, że propozycjom PJN się przyjrzą. W ocenie Andrzeja Halickiego (PO) zarówno art. 212, jak i artykuły Kodeksu karnego dotyczące znieważenie konstytucyjnych organów państwa "wymagają znowelizowania, doprecyzowania, by nie były stosowane w sposób nadgorliwy". Jednocześnie zastrzegł w rozmowie z dziennikarzami, że powinny istnieć jakieś przepisy chroniące powagę urzędu prezydenta czy premiera.
Zapewnił, że klub PO przyjrzy się propozycjom PJN. Nie wykluczył przy tym, że uda się osiągnąć w tej kwestii porozumienie ponad podziałami politycznymi. Zdaniem Halickiego jednak, przed końcem kadencji zmian przeprowadzić się nie uda.
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski również deklaruje, że ludowcy z uwagą zapoznają się z projektem PJN. Jak powiedział PAP, PSL będzie się w tej sprawie także konsultowało z koalicyjną PO.
W jego opinii należy się jednak przede wszystkim zastanowić, czy zmiana prawa jest w ogóle potrzebna. Żelichowski uważa, że problemem nie są bowiem same przepisy prawne, ale ludzie, którzy je stosują.
Zdaniem posła PiS z sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Prawa Człowieka Arkadiusza Mularczyka kwestia odpowiedzialności karnej i cywilnej za publiczne naruszanie dóbr osobistych wymaga w polskim prawie całościowego uregulowania. "Takie incydentalne akcje nie mają większych szans na uchwalenie. Nie mogą bowiem być dobrze przygotowane" - powiedział Mularczyk.
Przypomniał, że około dwóch lat temu PiS przygotował projekt nowelizacji prawa prasowego, który zakładał m.in. usunięcie art. 212. Jak zaznaczył, został on jednak odrzucony głosami PO i SLD już na etapie prac w komisji sprawiedliwości. "Wcześniej przeleżał rok w szufladzie marszałka Komorowskiego" - dodał.
Zdaniem Mularczyka nie należy jednak usuwać z Kk art. 135. Jak powiedział, powinny bowiem istnieć przepisy chroniące powagę konstytucyjnych organów państwa. Jego zdaniem problemem jest natomiast ich egzekucja. "Za poprzedniej kadencji mieliśmy cały ciąg akcji znieważających prezydenta Lecha Kaczyńskiego, które z całą pewnością przekraczały granice wolności słowa i nosiły znamiona przestępstwa. Prokuratura jednak albo odmawiała wszczęcia sprawy, albo umarzała postępowanie" - powiedział Mularczyk. Jak dodał, w przypadku prezydenta Komorowskiego mamy do czynienia z "nadgorliwością prokuratury".
Marek Wikiński (SLD) opowiedział się z kolei za usunięciem z Kk art. 135. Polityk Sojuszu jest jednak przeciwnikiem znoszenia art. 212. Jak powiedział PAP, prezydenta jako primus inter pares powinny dotyczyć te same regulacje prawne co wszystkich obywateli. W opinii Wikińskiego do ochrony godności i powagi urzędu prezydenta wystarczy art. 212 kodeksu karnego i nie są potrzebne żadne specjalne uregulowania w tej kwestii.
W Trybunale Konstytucyjnym od 2009 r. czeka wniosek o zbadanie konstytucyjności artykuł 135 par. 2 Kodeksu karnego, mówiącego o znieważaniu prezydenta. Sąd Okręgowy w Gdańsku zadał TK pytanie prawne, czy kwestionowany zapis jest zgodny z gwarantującymi wolność słowa artykułami Konstytucji i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Sąd spytał TK, rozpatrując zażalenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego na umorzenie śledztwa ws. znieważenia go przez Lecha Wałęsę słowami: "Durnia mamy za prezydenta". Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo, uznając, że wypowiedź Wałęsy była emocjonalna, ale nie znieważająca.
Na rozstrzygnięcie TK czeka też inna taka sprawa z bielskiego sądu okręgowego. Sądzi on Marka W., twórcę programu komputerowego, który powodował, że po wpisaniu w wyszukiwarce obraźliwego słowa na pierwszym miejscu pojawiała się oficjalna strona urzędu prezydenta. Sprawy nie zakończyła tragiczna śmierć L. Kaczyńskiego w Smoleńsku, bo - jak uznał sąd - "obrażona została głowa państwa bez względu na to, kto nią jest".
W opinii dla TK Helsińska Fundacja Praw Człowieka napisała, że art. 135 nieproporcjonalnie ogranicza wolność słowa, jest nieprecyzyjny, zbyt restrykcyjny i pozwala prokuraturze na dowolne interpretacje, co może być takim znieważeniem. Powołując się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, w opinii zwrócono uwagę, że sprawujący najwyższą władzę "powinni liczyć się z możliwością jeszcze wnikliwszej i drobiazgowej kontroli oraz krytyki mediów i przedstawicieli społeczeństwa niż +zwykli+ politycy".
Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że postępowania prowadzone na podstawie art. 135 par. 2 Kk należą do rzadkości.
Właściciel Antykomor.pl Robert Frycz podczas sobotniego briefingu przekonywał, że jego strona miała charakter wyłącznie satyryczny i nie znieważała prezydenta. Jak mówił, dokumentował wpadki Komorowskiego; na stronie pojawiały się złośliwe fotomontaże, zdjęcia i filmiki.