"Przez całe swoje życie zawodowe - kiedy pracowałam jako lekarz, jako poseł w komisji zdrowia, ale też wtedy, kiedy przez ostatnie cztery lata pracowałam w resorcie zdrowia - służyłam polskim pacjentom" - tak była minister odpowiedziała na zadane jej na konferencji pytanie, czy czuje się odpowiedzialna za "bałagan wynikający z tematu recept i leków refundowanych".
"I proszę mi wierzyć, znam znaczenie słowa 'służba'. Przez te ostatnie cztery lata, bardzo trudne lata, bo nikt nie powie, że to jest łatwy resort, podejmowałam bardzo trudne decyzje i dokonywałam wyborów. I nie jest to nic nadzwyczajnego, bo przed takimi samymi trudnymi decyzjami stał mój poprzednik, ale dzisiaj przed takimi samymi trudnymi wyzwaniami i decyzjami staje mój następca" - podkreśliła Ewa Kopacz.
Zamiast o swojej roli w przygotowaniu ustawy dotyczącej lekarskiego obowiązku sprawdzania ubezpieczenia pacjentów, a także kar dla lekarzy oraz listy leków refundowanych, była minister zdrowia wolała mówić o swoim następcy.
Bartosz Arłukowicz jest "merytorycznie przygotowany, by poprowadzić resort zdrowia". "Jest samodzielny, zdeterminowany, trzymam za niego kciuki i gwarantuję, że mu się uda" - mówiła. "Robimy wszystko, aby podejmując te trudne decyzje nie szkodzić polskim pacjentom, ale by zadbać o ich interes" - zapewniła marszałek Sejmu.
Na padające dalsze pytania w sprawie ustawy refundacyjnej odparła: "Kiedy byłam ministrem zdrowia, spotykałam się z państwem i odpowiadałam na wszystkie trudne pytania - nie tylko na konferencjach prasowych, ale jak trzeba było spotykaliśmy się i poza konferencjami. Dzisiaj ministrem zdrowia jest Bartosz Arłukowicz i odpowie państwu na wszystkie szczegółowe pytania. Dokumenty są, oprze się na tym, co jest w resorcie".