"Minister Obrony Narodowej przeprasza Pana Marcina Krzyszychę za opublikowanie jego imienia i nazwiska oraz informacji o jego osobie w 'Raporcie o działaniach żołnierzy i pracowników WSI...'" - brzmi ogłoszenie płatne, które pojawiło się w "Gazecie Wyborczej". To nie pierwsze takie ogłoszenie - mówiła w TOK FM Janina Paradowska.

Reklama

Minister obrony narodowej przeprasza. Za co? Za kłamstwa, które były podane w tzw. raporcie z likwidacji WSI. Tym razem okazuje się, że pan Marcin Krzyszycha nie działał w sposób sprzeczny z prawem - mówi publicystka.

Za te ogłoszenia ktoś musiał zapłacić. Koszty działania pana Macierewicza wciąż rosną - twierdzi Paradowska. - Oprócz tego, że szef MON nieustannie przeprasza, to jeszcze wypłacane są odszkodowania. To wszystko idzie z pieniędzy podatników; te wszystkie zabawy, które się odbywały pod hasłem walki z patologiami WSI i rozwiązania ich mają swój konkretny wymiar finansowy. I nie wiem, czy pan Antoni Macierewicz nie powinien współuczestniczyć w finansowaniu tego.

Antoni Macierewicza, za rządów PiS, przewodniczył komisji weryfikacyjnej a następnie opublikował w lutym 2007 r. raport z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Do sądu z pozwy o naruszenie dóbr osobistych złożyły osoby wymienione jako "współpracujący niejawnie z WSI". Rozwiązanej już komisji Macierewicza pozwać nie można. Można natomiast pozwać skarb państwa reprezentowany przez MON, choć komisja ministerstwu nie podlegała.

Reklama