Bogdan Borusewicz ma mnie przeprosić za to, że nie zajął stanowiska jako przywódca przed strajkiem ’80 roku. Pozwolił na oszustwa i kłamstwo, które nie służy Polsce i polskim interesom - stwierdził w Radiu ZET Lech Wałęsa. Co prawda przyznał, że marszałek Senatu był przywódcą "Solidarności" przed strajkiem, jednak potem sobie nie poradził. Borusewicz dał fatalne postulaty, które dyrekcja przyjęła, a sto osób przegłosowało poddanie strajku, ponieważ były złe postulaty. I co by było, gdyby Wałęsa szybkością nie zapanował nad sprawą? Czołgi by weszły! - mówił Monice Olejnik były prezydent.

Reklama

Dodał też, że choć Bogdan Borusewiczrobił bardzo dużo, to jednak nie w tym miejscu. Zarzuca też marszałkowi Senatu, że wszystkie jego najważniejsze decyzje były niedobre. On burzył koniec strajku, on burzył strajk w 1989r. Gdybym ja za nim nie jeździł i nie odkręcał tego wszystkiego, to byśmy mieli zwycięstwo! O to chodzi - grzmiał w rozgłośni Wałęsa. Zdradził, że w prezydium strajku z powodów politycznych nie było ani Kuronia ani Borusewicza.

Jeden z przywódców strajku mówi portalowi dziennik.pl, co działo się w stoczni>>>

Tłumaczy też, o co chodziło mu, mówiąc o agenturalnych działaniach Borusewicza. Jego zachowanie, nie przyznawanie prawdy, oszukiwanie narodu, które powoduje potem nasze głupie zachowania, to nie jest agentura - pyta Wałęsa i dodaje, że marszałek Senatu kazał mu też wyrzucić Mazowieckiego i całą grupę

Ostro atakuje też Henrykę Krzywonos. Ona była bez mózgu, to dla niej był Borusewicz! Ona nie miała pojęcia, co się dzieje i jak się dzieje i do dziś tego chyba nie rozumie. Raz go tam spotkała, to dla niej jest mózgiem! Bogdan nie miał prawa wejścia do stoczni! Ile ja walk stoczyłem, żeby on mógł w ogóle wchodzić. A gdzie o rządzeniu, gdzie o decyzjach - wściekał się na antenie Wałęsa.

Były prezydent wie też, dlaczego cała sprawa zaczęła się teraz. Jego zdaniem chodzi o atak na film Andrzeja Wajdy. Wajda ma szansę powiedzieć prawdę. Nie tę prawdę, którą uprawiacie, ale prawdę, która naprawdę tak wyglądała. Dlatego robi się wszystko, żeby zniszczyć ten film, który pokaże, jak mali ludzie ambicjonalnie nas sądzą i próbują zwyciężać! - grzmiał dawny szef związku.

Przyznał też, że nie chodzi mu o zachowanie swej historii. Ja mam gdzieś moją legendę! Ja chcę, żebyśmy wreszcie utrzymywali zwycięstwa i pokazywali właściwe postawy, a nie żebyście łajdaków i kłamców robili bohaterami - odpowiedział były prezydent.