Donald Tusk na półmetku swego rządu wybrał się do... Pułtuska. Rozmawiał z mieszkańcami, odwiedził szkołę, a nawet jedną z rodzin.

Reklama

Od złośliwych uwag nie mógł się w tym przypadku powstrzymać poseł PiS Joachim Brudziński.

Za darmo mogę podpowiedzieć miejscowość Irządze. Mógłby tam powiedzieć: afera stoczniowa, afera hazardowa, afera zegarkowa, a wy możecie mi nagwizdać, bo i tak rządzę - drwił polityk PiS, przywołując miejscowość pod Częstochową.

Pytany o to, którym ministrom wystawiłby pozytywną ocenę, wymienił tylko jedno nazwisko. Chodzi o Tomasza Siemoniaka, szefa MON.

Reklama

Oceniam go pozytywnie za merytoryczną i kulturalną dyskusję z politykami opozycji. Spór jest istotą demokracji, ale można spierać się tak, jak minister Siemoniak, a można tak, jak gargamelowaty minister odpowiedzialny za chaos w finansach publicznych - odpowiedział Brudziński.

Polityk zaznaczył jednak, że w przypadku Siemoniaka pochwała dotyczy stylu prowadzenia debaty, bo PiS ma spore zastrzeżenia do modernizacji polskiej armii.