Europoseł PIS Ryszard Czarnecki podkreślił, że jego partia nie zrezygnuje z tego, aby mówić, że wybory zostały sfałszowane. Dodał, że Polska jest częścią zachodu, a na zachodzie manifestacje opozycji - to norma. Zdaniem Czarneckiego, wbrew opiniom, że "opozycja podpali Warszawę", PIS pokazał, iż potrafi zorganizować bardzo liczną manifestację, która będzie godna, odpowiedzialna i spokojna.

Reklama

CZYTAJ TAKŻE: Duży wzrost poparcia dla PiS. NAJNOWSZY SONDAŻ>>>

W opinii posłanki PO Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej łączenie stanu wojennego czyli wydarzeń sprzed 33 lat z obecną sytuacją jest niedorzeczne. Próba sformułowania tezy, że żyjemy w zniewolonym kraju to "budzenie upiorów".

Stanisław Żelichowski z PSL uważa, że Prawo i Sprawiedliwość nie wygrało wyborów, dlatego podburza społeczeństwo.

Zdaniem Krzysztofa Gawkowskiego z SLD Jarosław Kaczyński wyprowadził na ulice tysiące Polaków próbując udowodnić, że wybory zostały sfałszowane. To jest złe dla demokracji i dla Polski.

W opinii ministra w kancelarii prezydenta Tomasza Nałęcza wczorajszy marsz wbrew temu, co mówił prezes Kaczyński jest koronnym dowodem, że w Polsce jest demokracja. 13 grudnia 1981 roku taka demonstracji i reakcja władzy wyglądałaby inaczej.

W marszu organizowanym przez PiS w w obronie demokracji i wolności mediów wzięło udział około 30 tysięcy osób. Jarosław Kaczyński ocenił, że władza sfałszowała wybory samorządowe, a teraz prowadzi kampanię przeciwko tym, którzy głośno o tym mówią. Zapowiedział kolejne demonstracje oraz zbieranie podpisów pod projektem "uczciwe wybory".