"Jan Kowalski miałby wynik znacznie lepszy" - napisał Roman Giertych na Twitterze o sondażowym wyniku II tury wyborów prezydenckich, w której braliby udział Andrzej Duda i Robert Biedroń.
Chodzi o wynik sondażu prezydenckiego dla "Faktów" TVN i TVN24, z którego wynika, że gdyby Biedroń w II turze spotkał się z obecnym prezydentem, przegrałby z nim w stosunku 40 do 58 proc. W I turze Biedroń mógłby liczyć na 15 proc. głosów - mniej niż Andrzej Duda (44 proc.) i Donald Tusk (24 proc.).
"Wynik jest tragiczny. W II turze wyborów ludzie głosujący rzekomo na Pana to przeciwnicy PiS. Jan Kowalski miałby wynik znacznie lepszy. Generalny wniosek jest jeden: nie ma Pan żadnych szans. A nadymanie przez lewicowe media Pana jako lidera opozycji to wielka szansa dla PiS" - zaczepił mecenas Giertych prezydenta Słupska na Twitterze.
Biedroń nie pozostał dłużny. "Pozwoli Pan, Panie Mecenasie, że nie będę się zdawał na pański instynkt polityczny. Ten już chyba parę razy Pana zaprowadził nie tam gdzie trzeba" - odciął się.
Co ciekawe, prezydenta Słupska skrytykowała w najnowszym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" także przewodnicząca Nowoczesnej, Katarzyna Lubnauer.
- Biedroń przyjął strategię przeczekiwania. Pokazuje, że uwielbia być oczekiwanym. Pytanie, czy nie trwa to za długo, czy Polacy nie będą tym zmęczeni. On unika wyzwań. Nie przedstawia konkretnych rozwiązań. (...) Co z tego, że Biedroń jest sympatyczny, skoro w wyborach 2018 nie będzie można na niego głosować, chyba że wszyscy przeniosą się do Słupska. Wyzwania są tu i teraz. Trzeba odważnie stawić im czoła - stwierdziła Lubnauer.
Do tej wypowiedzi Robert Biedroń się jeszcze nie ustosunkował.