Był rok 1985. W Chełmie w szeregi Służby Bezpieczeństwa wstąpił wówczas na ochotnika Maruchniak - obecny szef komisariatu przy ulicy Wilczej. Jako młodszy inspektor w randze podporucznika pracował w wydziale zajmującym się zwalczaniem opozycji w zakładach pracy.

Reklama

Funkcjonariusze okrytego złą sławą Wydziału V SB tropili działaczy podziemnej "Solidarności". Potem wielu z nich zmieniło mundury na policyjne. Zdobyte w latach 80. doświadczenie miało pomóc w przesłuchaniach wolontariuszy PO podczas kampanii wyborczej - pisze "Newsweek".

Działaczy Platformy policjanci przesłuchiwali we wrześniu w czterech specjalnie wydzielonych pomieszczeniach. Na pytania policjantów odpowiadało blisko 300 osób. Pytano m.in. o to, kto zwerbował ich do Platformy Obywatelskiej, czy za pracę otrzymali pieniądze oraz czy musieli się z kimś dzielić wynagrodzeniem.

Zdaniem ministra Zbigniewa Ziobry, przesłuchania w terminie przedwyborczym były czystym przypadkiem, nie mającym nic wspólnego z trwającą wtedy kampanią. Dotyczyły bowiem niejasności w finansowaniu poprzedniej kampanii Platformy.

Reklama

"Gazeta Wyborcza" pisała, że wniosek o przesłuchanie działaczy PO przyszedł z Prokuratury Okręgowej w Warszawie pod koniec sierpnia. W sprawie interweniowała Helsińska Fundacja Praw Człowieka, żądając od prokuratury "wyczerpujących wyjaśnień co do zasadności i konieczności podjętych działań".