Donald Tusk wraz z żoną Małgorzatą zwiedzał dziś rezydencję rządową "Parkowa", do której już wkrótce ma się wprowadzić.

Wrażenia były pozytywne, choć premierowej nie wszystko się podobało. "Łazienka na górze jest bardzo ładna, ale w mieszkaniu nie ma w ogóle półek na książki". "Załatwimy" - odpowiedział jej mąż. I zaraz dodał, że około 500-metrowa rezydencja jest bardzo przytulna. "Nie będziemy wybrzydzać" - obiecał.

Reklama

Okazuje się jednak, że państwo Tusk rozważają zamieszkanie w innym miejscu. Premier deklarował, że poszukają czegoś tańszego i jednak bardziej przytulnego. Tłumaczył, że w Sopocie mają 60-metrowe mieszkanie i dla nich to trochę za dużo przestrzeni. Dlatego do świąt dają sobie czas na rozejrzenie się za jakimś innym lokum.

Dziennikarze pytali Tusków, czy zamieszka z nimi jakieś zwierzę domowe. Okazuje się, że ich kotka, Pępek, zostaje w Sopocie z córką premiera, Katarzyną. "Kot Alik jest w jakiej odległości?" - pytał Tusk dziennikarzy, mówiąc o ulubieńcu jego poprzednika, Jarosława Kaczyńskiego. Gdy usłyszał, że "niedaleko", żartował: "No my na pewno będziemy mieli psa".

Szef rządu nieoczekiwanie także wyznał, że choć mają z żoną wspólne małżeńskie konto, to co miesiąc sam odbiera wypłatę i oddaje Małgorzacie Tusk.