Wśród nowych wiceprzewodniczących nie ma dotychczasowego szefa Sojuszu Wojciecha Olejniczaka, który przegrał wczorajsze starcie z Napieralskim. Co więcej, wśród najbliższych współpracowników Napieralskiego w ogóle nie ma ludzi z poprzedniej "stajni" np. Jolanty Seneszyn czy Ryszarda Kalisza.
W pierwszej turze głosowania bezwględną większość dostało tylko czterech polityków: Piekarska, Pastusiak, Szymanek-Deresz i Szmajdziński. Zarządzono drugą turę, by wybrać brakujących trzech wiceprzewodniczących. Jednak delegaci na kongres byli podzieleni w opiniach. Nikt ze zgłoszonych kandydatów nie zdobył bezwzględnej większości.
Wygląda więc na to, że Sojusz czekają spore zmiany. Powszechnie wiadomo, że Napieralskiego popierał teren oraz tzw. beton. Pytanie więc, kto z tej grupy dojdzie jeszcze do władzy w Sojuszu.
Nie będą to raczej ludzie Olejniczaka, których obwinia się za polityczną zapaść lewicy. Twórcy Lewicy i Demokratów i promotorzy otwarcia na liberalne centrum chyba nie mają szans.
Wczoraj działacze SLD podzielili się w sporze o wybór nowego szefa Sojuszu, a dziś na kongresie partii znów coś zgrzyta. Delegaci nie potrafili wybrać spośród siebie siedmiu zastępców nowego przewodniczącego Grzegorza Napieralskiego. Wybrali jedynie czworo: Katarzynę Piekarską, Longina Pastusiaka, Jolantę Szymanek-Deresz i Jerzego Szmajdzińskiego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama