Sprawa dotyczy jednego z lipcowych posiedzeń, podczas którego posłowie PiS zbojkotowali obrady niezadowoleni z decyzji marszałka Bronisława Komorowskiego. Na sejmowych schodach zorganizowali konferencję prasową, ale potem napisali usprawiedliwienia, żeby nie stracić diety.
>>>Przeczytaj, co wydarzyło sie w Sejmie 11 lipca
"Jeżeli ktoś z moich kolegów napisał takie usprawiedliwenie świadomie, kłamiąc i oszukując Kancelarię Sejmu, żeby wziąć 300 złotych, to jestem zażenowany" - mówi Brudziński. Ale od razu usprawiedliwia posłów Prawa i Sprawiedliwości.
>>>Zobacz nieprawdziwe usprawiedliwienia posłów
"Wiem, jak wielu, którzy te usprawiedlienia pisali, napisało je w dobrej wierze" - broni klubowych kolegów poseł. I argumentuje, że w napiętej atmosferze sejmowej dyskusji posłom mogły się pomylić dni. Zdaniem Brudzińskiego, wystarczającą karą dla posłów jest opublikowanie ich nieprawdziwych usprawiedliwień.
Ale na tym może się nie skończyć. Sprawa nieprawdziwych usprawiedliwień może trafić do prokuratury. Zdaniem marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z PO, posłowie PiS ewidentnie naruszyli prawo.
"Byłbym zainteresowany, by ta sprawa skończyła się w komisji etyki poselskiej, ale jeśli jej wnioski będą wskazywały na złamanie prawa, to nie wykluczam skierowania sprawy do prokuratury" - zapowiada w radiu RMF marszałek. Wezwał też Jarosława Kaczyńskiego do wyjaśnienia sprawy podejrzanych usprawiedliwień.
"Powinien najpierw wytłumaczyć, dlaczego własny honor sprzedał za 300 złotych" - krytykuje prezesa PiS Bronisław Komorowski.