Według Pipesa, dokumenty Kuklińskiego potwierdzają również, że jesienią 1981 roku nie było realnej groźby sowieckiej interwencji wojskowej w Polsce. To z kolei podważa wersję ówczesnego przywódcy PRL, generała Wojciecha Jaruzelskiego, który przekonuje, że - wprowadzając stan wojenny - ochronił Polskę przed interwencją sowiecką.
"Kukliński donosił, że kiedy Rosjanie przygotowywali się do ewentualnej wojny z Zachodem, zamierzali użyć broni nuklearnej. Ja o tym wiedziałem, ale wielu ludzi w to nie wierzyło. Tymczasem Kukliński to potwierdza" - powiedział Richard Pipes Polskiej Agencji Prasowej.
Broń atomowa? Środek odstraszania
Pipes, historyk Rosji, wyjaśnił, że był członkiem tzw. Team B, czyli powołanego w 1976 roku przez CIA zespołu specjalistów, który miał przygotować alternatywną ekspertyzę na temat armii sowieckiej.
"CIA argumentowało, że ZSRR ma tę samą postawę wobec broni atomowej, co USA, tzn. uważa, że jest ona praktycznie niestosowalna i może służyć tylko jako środek odstraszania. Niektórzy niepokoili się taką opinią, bo Rosjanie ciągle rozbudowywali swój arsenał nuklearny” - wspomina emerytowany profesor.
"George H.W. Bush, ówczesny dyrektor CIA, zgodził się więc na utworzenie grupy ekspertów, którzy mieli się wypowiedzieć, czy na podstawie tych samych informacji, które ma agencja, zgadzają się z jej konkluzją. Tak powstał Team B, którego byłem kierownikiem. Doszedł on do wniosku, że Rosjanie mają zamiar użyć broni nuklearnej w wypadku wojny. Ostro nas za to atakowano, ale w raportach Kuklińskiego zostało potwierdzone, że mieliśmy rację" - powiedział Richard Pipes.
Jaruzelski pytał o dowody
Zdaniem Pipesa, w drugiej połowie 1981 roku nie było rzeczywistej groźby sowieckiej interwencji wojskowej w Polsce. "Zagrożenie interwencją istniało w grudniu 1980 roku i wczesną wiosną 1981, ale nie pod koniec tego roku. Podczas wizyty w Warszawie jakiś czas temu rozmawiałem z Jaruzelskim, który pytał się mnie, czy był jakiś dowód, że Sowieci przygotowują interwencję w grudniu 1981 roku, np. dowód, że są jakieś ruchy wojsk. Odpowiedziałem przecząco. Nie mieliśmy żadnych informacji na ten temat" - powiedział profesor.
Richard Pipes oświadczył, że był zaskoczony niejednoznaczną charakterystyką Jaruzelskiego, zawartą w jednym z odtajnionych raportów Kuklińskiego. "To bardziej przychylny portret, niż bym oczekiwał. To prawda, że Jaruzelski to bardzo uprzejmy człowiek, prawdziwy dżentelmen. Nie zmienia to faktu, że zrobił coś bardzo złego, i nie widzę powodu, by go usprawiedliwiać” - podkreślił.
Generał był sowieckim agentem
"W 1981 roku widziałem osobiście jeden z raportów Kuklińskiego, pokazany mi przez (ówczesnego doradcę prezydenta Reagana ds. bezpieczeństwa narodowego) Richarda Allena. Byłem przerażony, gdyż wynikało z niego jasno, że Jaruzelski był sowieckim agentem. Była to dosłowna relacja z tego, co powiedział na jednej z narad" - powiedział Pipes.
Podkreślił jednak, że nie otrzymywał wtedy raportów pułkownika o przygotowaniach do stanu wojennego, gdyż trafiały one tylko do ścisłego kierownictwa administracji prezydenta Ronalda Reagana.