"Jego wygląd jest niedbały. Twierdził, że nie interesują go sprawy materialne, kobiety, na przykład nie zależy mu w przyszłości na założeniu rodziny" - cytował Janusz Palikot kserokopie materiałów z teczki Jarosława Kaczyńskiego, która znajduje się w archiwum IPN. Zwrócił też uwagę na fragment dokumentu, który - jak skomentował - jest "szczególnie oburzający i zawstydzający". To relacja z zatrzymania Jarosława Kaczyńskiego przez milicję 17 grudnia 1981 roku.

Reklama

>>>Przeczytaj fragmenty esbeckiej teczki Kaczyńskiego

"Rozmówca był kompletnie zaskoczony i zdezorientowany. Uporczywie wyjaśniał, że był na rozmowie w MSW i został zwolniony, sugerował, że musiała nastąpić pomyłka, żezapewne chodzi nam o jego brata bliźniaka Lecha" - czytał z papierów Janusz Palikot.

>>>"Kaczyńscy to kurduple i tchórze"

Na tym jednak nie poprzestał. "Przesłuchiwany Jarosław Kaczyński doniósł na swego współpracownika Ludwika Dorna" - zaznaczył poseł PO i sięgnął do milicyjnych raportów: "Potwierdził, że Ludwik Dorn jest Żydem".

Po co Janusz Palikot to robi? Dlaczego manipuluje materiałami z teczki prezesa PiS? Nie po to - jak przyznał - by skompromitować Jarosława Kaczyńskiego, ale by pokazać na tym przykładzie, jak PiS rozprawia się z legendą Lecha Wałęsy.

Jego zdaniem głośna książka historyków IPN - Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka - o byłym prezydencie jest napisana właśnie na zasadzie odpowiedniego doboru dokumentów do potwierdzenia tezy, że Wałęsa był współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.

>>>Palikot zbiera nowe haki na prezydenta

"Do tych materiałów mam taki sam stosunek, jak do teczki Lecha Wałęsy. Nie wierzę w ubeckie materiały i nie chcę zacytować jednej opinii z nich, która byłaby szokiem dla jego wyborców i dużej części opinii publicznej" - tłumaczył Janusz Palikot.

Poseł PO nie udostępnił posiadanych raportów o Jarosławie Kaczyńskim, które odczytywał na konferencji. Podkreślił, że są tajne i że może jedynie pokazać je dziennikarzom.

Na pytanie, czy dopuszcza możliwość, że ktoś podsunął mu spreparowane dokumenty, przyznał, że jest to możliwe: "Być może są nieprawdziwe, być może ubecy sami je sfałszowali dla pieniędzy i raportów". Dlatego milczeniem pominął te - jak to określił - najbardziej kompromitujące fragmenty z czasów młodości prezesa PiS.

"Mógłbym ciągnąć te wątki. Są tam dużo bardziej pikantne szczegóły. Jeden czy dwa skończyłyby żywot publiczny Jarosława Kaczyńskiego. Dobrze jest zostawić to niedopowiedzenie" - dodał poseł Platformy.

"Ta teczka jest bardzo licha, pokazuje jak bardzo marnym opozycjonistą był Jarosław Kaczyński" - skomentował teczkę Janusz Palikot.















Reklama

Prezentacja materiałów bezpieki na temat prezesa PiS to pierwszy z przynajmniej dwóch spektakli o braciach Kaczyńskich organizowanych przez kontrowersyjnego posła PO. Jak zdradził Janusz Palikot DZIENNIKOWI, 2 maja zamierza publicznie odczytać pracę doktorską Lecha Kaczyńskiego.

"Odpowiednio dobrane fragmenty pokazują Lecha Kaczyńskiego jako zwolennika opinii, że marksizm i leninizm to wyższa forma interpretacji rzeczywistości niż kapitalizm i wygrywa z procesie historycznym. Będzie to ilustrowane zdjęciami, pomnikami oraz rzeźbami Bieruta, Lenina i Marksa. Będą czytali ten tekst znani aktorzy. Być może będą nawet małe scenki ze śpiewaniem pewnych piosenek" - zaprasza Janusz Palikot.