Resort postanowił poinformować o tym media, żeby "dziennikarze nie musieli cały tydzień czekać na śniegu" - wyjaśnił Galli. Reporterzy i operatorzy zebrani przed willą reżysera w alpejskim kurorcie zaczęli już zwijać swe stanowiska pracy po kilku dniach oczekiwania na próżno.
Sąsiadka Polańskiego w Gstaad Anna Lussi już zapowiedziała, że z pewnością nie będzie w domu w piątek. Pani Lussi nie ukrywa, że jest zaskoczona i rozbawiona zamieszaniem panującym na tym zwykle spokojnym osiedlu, położonym na uboczu miejscowości.
Rzecznik mówił wcześniej, że Polański nie opuści aresztu przed piątkiem, gdyż potrzebuje więcej czasu na wpłacenie kaucji wysokości 4,5 mln franków szwajcarskich (3 mln euro). Dodał, że spodziewa się przelania tej sumy w ciągu najbliższych dni, a wszystkie pozostałe warunki aresztu domowego zostały już spełnione.
Według adwokata Thomasa Fingerhutha kaucja zwykle "jest przekazywana w gotówce lub - w przypadku tak wysokiej sumy - przelewana na odpowiednie konto". Po jej wpłaceniu zwolnienie z aresztu następuje już bardzo szybko.
76-letni Polański został zatrzymany na lotnisku w Zurychu 26 września na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania z 1978 roku i umieszczony w areszcie ekstradycyjnym. USA przedstawiły już Szwajcarom wniosek o jego ekstradycję, który jest rozpatrywany przez sąd federalny. Od jego decyzji Polański może się jeszcze odwoływać.
Amerykański wymiar sprawiedliwości zarzuca reżyserowi, że w 1977 roku uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt. Przed zakończeniem postępowania karnego w USA Polański zbiegł do Francji, by uchronić się przed spodziewaną karą więzienia.