Dokumenty, które prezentuje prof. Geist są - jak zapewnia - roboczym wersjami umowy CETA (Canada-EU Trade Agrement) przygotowanymi w lutym 2012 roku. Sama umowa CETA według Geista może przynieść wprowadzenie w Unii Europejskiej przepisów, które kwestionowane były w wypadku umowy ACTA. Chodzi m.in. o zapisy dotyczące ochrony praw autorskich, własności intelektualnej oraz o odpowiedzialność dostawców internetu, którzy mieliby dostarczać właścicielom praw dane osób podejrzanych o ich naruszenie.

Reklama

Założyciel szwedzkiej Partii Piratów Rickard Falkvinge, która aktywnie angażowała się przeciwko ratyfikowaniu umowy ACTA, twierdzi jednak, że za wcześnie na to, by podnosić alarm i mówi, że robocza wersja CETA z lutego była po prostu przygotowana z myślą, że umowa ACTA zostanie przyjęta przez europarlament.

Falkvinge pisze, że jeżeli dokumenty są prawdziwe, ich treść nie budzi zdziwienia. Według niego istnieje proste wytłumaczenie, dlaczego zawierają te same treści. Te dokumenty pisane były z założeniem, że ACTA jest już praktycznie domkniętym porozumieniem, które potrzebuje jedynie końcowej akceptacji, więc negocjatorzy po prostu skopiowali materiał jako podstawę nowej umowy - napisał na swoim blogu.

Jeśli Komisja Europejska myślałaby, że może przepchnąć coś takiego przez Parlament Europejski, musiałaby być głupia i ignorancka. Komisja czasem wygląda na ignorantów, ze względu na brak kontaktu z normalnymi obywatelami, ale jest bardzo, bardzo daleka od bycia głupią - pisze dalej Falkvinge.

ACTA to międzynarodowa umowa handlowa o zwalczaniu handlu artykułami podrabianymi. Zawiera zapisy dotyczące ochrony własności intelektualnej, które - zdaniem krytyków - ograniczą swobodne funkcjonowanie internetu. Na początku lipca umowa została odrzucona przez europarlament.