Zamachowiec wyglądający jak turysta wrzucił plecak do bagażnika autobusu w Izraelczykami w Burgas w Bułgarii nad Morzem Czarnym. Nastąpił wybuch, pojazd stanął w płomieniach. Terrorysta zginął. Życie straciło również sześciu turystów z autobusu. To wydarzyło się w lipcu 2012 roku, dziś pojawiają się nowe informacje na ten temat.
Według portalu dziennikzbrojny.pl, trzej terroryści, którzy zorganizowali i przeprowadzili zamach, dostali się do Bułgarii z Libanu, przez Polskę. Ponoć byli w Warszawie. Dwóch z nich legitymowało się paszportami australijskimi, jeden - kanadyjskim.
Jak podał "New York Times", terroryści najpierw przylecieli do Warszawy, tu wsiedli w pociąg i następnie pojechali do Bułgarii. Nie wiadomo, jak udało im się przenieść przez wszystkie zabezpieczenia ładunki lub sprzęt do produkcji bomby. Niewykluczone jednak, że odpowiednie materiały czekały na nich w Bułgarii. To z kolei wskazywałoby na większą liczbę zaangażowanych w zamach osób.
Prawdopodobnie to "Kanadyjczyk" był twórcą ładunku wybuchowego. Według doniesień portalu dziennikzbrojny.pl, w ustaleniu jego tożsamości mogła pomóc jedna z europejskich służb specjalnych.
Terrorysta, który podkładał bombę w autobusie, zginął w eksplozji, ponieważ - jak wynika z ustaleń śledczych - zdalny detonator nie zadziałał tak jak należy. Urządzenie pozwalało na wysadzenie ładunku z odległości nawet sześciu kilometrów. Wybuch nastąpił jednak w momencie, gdy mężczyzna wrzucił plecak z bombą do autobusu.
Po dokonaniu zamachu dwaj pozostali przy życiu terroryści wrócili do Libanu przez Rumunię i Turcję.
Według ostatnich doniesień grupa była związana z libańskim Hezbollahem.