"Celami Niemiec, jeśli odważymy się na sformułowanie ich w sposób uproszczony, są: dobrze zjeść, spokojnie się wyspać i nigdy nie być samemu" - pisze autor opublikowanego w niedzielę komentarza, niemiecki historyk Michael Stuermer.

Rozmowy przeprowadzone przez Merkel w Europie Środkowej w dobiegającym końca tygodniu wykazały, "jak trudno jest przewodzić Europie, unikając równocześnie wrażenia, że się dominuje" - pisze Stuermer.

Reklama

"Dawne demony nie odeszły na zawsze, a ożywienie resentymentów wobec Niemiec nie jest trudne" - ocenia komentator. "Krytyka, która obecnie jest jeszcze przytłumiona i wyrażana nieoficjalnie, może mieć poważne następstwa, jeżeli empatia dla będących w tarapatach narodów będzie nadal tak mała" - ostrzega komentator "Die Welt".

Jego zdaniem tematem, w którym jak w soczewce skupiają się wszystkie aspekty kryzysu, jest problem uchodźców. "W Europie Wschodniej nie jest to bagatela, lecz problem państwowości i praw obywateli, a także cennej, 25 lat temu odzyskanej w ryzykownym manewrze państwowej suwerenności" - tłumaczy Stuermer. Kraje te nie chcą pozwolić na odebranie sobie tej suwerenności przez UE, "a już na pewno nie przez niemiecki dyktat" - zaznacza autor komentarza.

Różnorodne interesy, zdolności i wzory działań mogą "rozerwać Europę" - pisze Stuermer. "Nie wszyscy chcą być rządzeni według niemieckich wzorów i dowiadywać się z Berlina, co ma być dalej" - czytamy w "Die Welt".

"Gdy niemiecki rząd rezygnuje z kierowania, sytuacja staje się trudna, gdy przejmuje przewodnictwo, jest jeszcze trudniej" - stwierdza komentator. Jego zdaniem rozwiązanie tej sprzeczności jest "stałym niemieckim dylematem" wymagającym kunsztu i dyplomacji telefonicznej, jak za czasów kanclerza Helmuta Kohla.

Reklama

Brexit - uważa Stuermer - może okazać się zaraźliwy. Nacjonalizm, obrona tożsamości i gniew płynący ze środka społeczeństwa mogą doprowadzić na skraj załamania struktur, które dotychczas się sprawdzały, lecz mogą być nadwyrężone kryzysem uchodźczym, "jeżeli z Berlina nadal pobrzmiewać będzie zagadkowe hasło +Damy radę+" - uważa komentator.

"Szefowie rządów w Europie Środkowej odbierają (to hasło) jako kontynuację niemieckiej kultury przyjmowania uchodźców z otwartymi ramionami (Willkommenskultur) i obawiają się najgorszego" - pisze Stuermer.

Jak zaznacza, podczas podróży po Europie Środkowej Merkel musiała wysłuchać wielu słów krytyki - "bardziej za zamkniętymi drzwiami niż przy otwartych mikrofonach". Należy tylko mieć nadzieję, że jej doradcy zrozumieli skierowane do niej przesłanie i nie upiększali jego dramatycznego wyrazu w celu zachowania dobrego nastroju - pisze Stuermer.

Kryzys migracyjny "ujawnił kryzys przywództwa" w UE - zauważa komentator. Jego zdaniem Niemcy znowu "weszły na scenę nieoczekiwanie i przez boczne drzwi", lecz obecnie jest to problem widoczny dla wszystkich. "Każdy niemiecki kanclerz musi znaleźć właściwy stosunek między równowagą i przywództwem. Było to możliwe dawniej, powinno być także możliwe w czasach wędrówki ludów" - konkluduje Stuermer w "Die Welt".