Po spotkaniu w Paryżu z prezydentem Ukrainy, kanclerz Niemiec i prezydent Francji wezwali wszystkie strony konfliktu na wschodzie Ukrainy do respektowania zawieszenia broni i pełnej realizacji porozumień pokojowych z Mińska. Merkel i Macron opowiedzieli się za wymianą jeńców i uwolnieniem więźniów politycznych do końca tego roku.

Reklama

- Większość państw świata nie uzna wyborów tzw. przywódców i parlamentów w samozwańczych prorosyjskich republikach Donbasu na wschodzie Ukrainy – oświadczył prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, który uczestniczył we Francji w obchodach setnej rocznicy zakończenia I wojny światowej.

- Omówiliśmy propozycje Ukrainy na temat rozmieszczenia sił pokojowych na okupowanych terytoriach Donbasu i wsparciu stanowiska Ukrainy przez naszych partnerów z formatu normandzkiego – powiedział Poroszenko po spotkaniu z Merkel i Macronem.

Format normandzki to rozmowy o konflikcie w Donbasie toczone przez Ukrainę, Francję, Niemcy i Rosję. - Uważam, że jedynie siły pokojowe są w stanie zapewnić realizację porozumień mińskich, wstrzymanie ostrzałów i zmuszenie Rosji do wypełniania jej zobowiązań – oświadczył.

Reklama

Poroszenko ocenił, że "bez sensu jest umawianie się z krajem, który nie realizuje zapisanych na papierze zobowiązań, pod którymi widnieją podpisy prezydenta bądź pełnomocnika Rosji w randze ambasadora".

W niedzielę mieszkańcy Donbasu wybierali nowych liderów oraz członków Rad Ludowych, czyli parlamentów. Ukraina i Zachód uznają to głosowanie za nielegalne i sprzeczne z porozumieniami mińskimi w sprawie uregulowania konfliktu w Donbasie. Moskwa jest odmiennego zdania.

Separatyści z dwóch tzw. republik, donieckiej i ługańskiej, ogłosili datę wyborów we wrześniu, po śmierci w zamachu bombowym 31 sierpnia w Doniecku przywódcy Donieckiej Republiki Ludowej Ołeksandra Zacharczenki.

Przeciwko tej decyzji zaprotestowało ukraińskie MSZ, które nazwało wybory prowokacją Rosji. We wrześniu specjalny przedstawiciel USA ds. Ukrainy Kurt Volker oświadczył, że wybory w Donbasie są nielegalne i naruszają mińskie porozumienia dotyczące tego konfliktu. Zamiar przeprowadzenia wyborów potępiły także państwa UE, w tym Polska. Według Moskwy z kolei wybory nie są złamaniem porozumień pokojowych z Mińska.

Te porozumienia w sprawie uregulowania konfliktu w Donbasie, które zawarto we wrześniu 2015 r. w Mińsku na Białorusi, przewidują przedterminowe wybory władz lokalnych w kontrolowanych przez separatystów częściach obwodów donieckiego i ługańskiego. Porozumienie to podpisali przedstawiciele Ukrainy, Rosji, OBWE oraz wysłannicy separatystów.

Reklama

Władze ukraińskie stoją jednak na stanowisku, że wybory mogą odbyć się jedynie wtedy, gdy Ukraina będzie kontrolowała opanowane przez separatystów odcinki swojej granicy z Rosją, a jej terytorium opuszczą obce formacje wojskowe. Przed wyborami w Donbasie powinny się także zakończyć działania bojowe, a głosowanie powinno się odbywać pod nadzorem obserwatorów międzynarodowych oraz w zgodzie z ukraińskim prawem. Warunki te nie zostały spełnione.