Polacy w porównaniu z poprzednią kadencją ugrali tym razem znacznie mniej. W minionych pięciu latach PiS miał jedną przewodniczącą podkomisji, a PO i PSL kierowały aż trzema komisjami.
Jerzy Buzek (PO) szefował bardzo ważnej komisji przemysłu, badań naukowych i energii, Danuta Huebner (PO) prowadziła komisję ds. konstytucyjnych, a Czesław Siekierski (PSL) - komisję ds. rolnych. Z kolei europosłanka Anna Fotyga (PiS) kierowała pracami podkomisji bezpieczeństwa i obrony. Dodatkowo Ryszard Czarnecki, a później Zdzisław Krasnodębski (obaj z PiS) byli wiceprzewodniczącymi PE. Wiceszefem izby w drugiej części kadencji był też Bogusław Liberadzki (SLD).
Tym razem, choć różnice w liczbie eurodeputowanych poszczególnych partii nie są wielkie w porównaniu z wyborami do PE w 2014 r., rozdanie dla Polaków okazało się dużo gorsze. Żaden z przedstawicieli naszego kraju nie został szefem komisji. Wiceszefową PE została Ewa Kopacz (PO).
Wybory na stanowiska przewodniczących 20 komisji i dwóch podkomisji, które obywały się w środę po południu, opierały się na proporcjonalnym podziale przy wykorzystaniu metody d'Hondta. W uproszczeniu - im większa frakcja czy delegacja, tym więcej mogła dostać.
Z tego powodu Europejskiej Partii Ludowej (EPL), która skupia najliczniejszą, 182-osobową grupę eurodeputowanych, przypadło osiem miejsc dla przewodniczących. Czterech z nich to europosłowie z Niemiec, którzy stanowią największą grupę narodowościową w chadecji (w EPL jest 29 Niemców). Polacy, których jest 17, stanowią jednak drugą najliczniejszą grupę we frakcji i nie otrzymali żadnego przewodnictwa komisji.
Szefem komisji spraw zagranicznych został były premier Dolnej Saksonii David McAllister z CDU, jego rodaczka Monika Hohlmeier pokieruje komisją kontroli budżetowej, inny niemiecki europoseł Norbert Lins - komisją rolnictwa, a Sabine Verheyen - komisją kultury i edukacji. Dodatkowo Bernd Lange z niemieckiej SPD (frakcja S&D w PE) objął szefostwo komisji handlu międzynarodowego.
Pozostałe komisje, które ma EPL, przypadły Szwedowi Tomasowi Tobe (komisja rozwoju), Rumunce Adinie Valean (przemysł i energia), Hiszpance Dolors Montserrat (petycje) oraz Włochowi Antonio Tajaniemu (sprawy konstytucyjne).
Francuzom udało się wywalczyć cztery stanowiska. Nathalie Loiseau z grupy Odnowić Europę została szefową podkomisji ds. bezpieczeństwa i obrony, a jej klubowy kolega Pascal Canfin dostał komisję środowiska. Ten ostatni, który jest byłym szefem WWF, wzbudza obawy w polskiej branży energetycznej. Przez komisję środowiska przechodzi bowiem znaczna część regulacji związanych z ograniczeniami emisji gazów cieplarnianych.
Francuzka Karima Delli z Zielonych została szefową komisji transportu, a jej rodak Younous Omarjee ze skrajnie lewicowej grupy GUE objął komisję rozwoju regionalnego.
Szefami komisji zostało też troje Belgów: Maria Arena (S&D) pokieruje pracami podkomisji ds. praw człowieka, Johan Van Overtveldt (EKR) dostał budżet, a Petra de Sutter z Zielonych - komisję rynku wewnętrznego.
Komisję ds. prawnych otrzymała Brytyjka Lucy Nethsingha, komisję ds. rybołówstwa też Brytyjczyk Chris Davies (oboje z frakcji Odnowić Europę). Z kolei komisją ds. praw kobiet i równości płci pokieruje Austriaczka Evelyn Regner (S&D). Ważną z punktu widzenia Polski komisją wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych pokieruje hiszpański socjalista Juan Fernando Lopez Aguilar.
Jedyną komisją, która nie wybrała kierownictwa, jest komisja zatrudnienia i spraw społecznych. Eurodeputowani odrzucili w środę kandydaturę byłej premier Beaty Szydło (PiS). Jej koledzy partyjni zostali wiceszefami komisji spraw zagranicznych (Witold Waszczykowski), przemysłu i energii (Zdzisław Krasnodębski) oraz komisji petycji (Ryszard Czarnecki).
Z kolei europosłowie PO zostali wiceszefami komisji ds. budżetu (Janusz Lewandowski), rynku wewnętrznego (Róża Thun), a Krzysztof Hetman z PSL został wiceprzewodniczącym komisji rozwoju regionalnego. Dodatkowo lider Wiosny Robert Biedroń zdobył stanowisko wiceprzewodniczącego komisji ds. równouprawnienia i praw kobiet.